Skocz do zawartości
Części Nissana - iParts.pl

Silnik do Almery pijącej olej - remont, czy zakup używki?


Manny Calaver
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry wszystkim,

 

Co prawda temat już stary jak świat i były podobne kwestie podnoszone na tym forum, niemniej pozwolę sobie zadać proste pytanie.

 

Nissan Almera II (2003 r.) n16, silnik - 1.8 116KM (85KW) 16V, przejechane 156 tys.km...........Remontować silnik czy kupić kolejny używany?

 

Pytam ze względu na oczywisty błąd fabryczny tego silnika, czyli pożeranie oleju - w skrajnych wypadkach 1l na 100 km. Moja Almera powoli zbliża się do tego pułapu, dymię na siwo, duszę innych kierowców, przechodniów i boję się co dalej. Dlatego chciałem zapytać Almerzystów i znawców tematu - czy lepiej jest brać się za remont tego silnika (i jakie są mniej więcej tego koszty), czy też spróbować kupić kolejną używkę? Nie znalazłem jeszcze sprzedającego, który dałby gwarancję nawet na miesiąc (pomijając gwarancję rozruchu). Jak mniemam, wszystkie te silniki po 130 tys. zaczynają żywić się olejem. 

 

Przyjmę każdą dobrą radę. 

 

Z góry dziękuję,

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra rada jest taka: włączasz kamerę, stajesz nad skarpą, zwalniasz ręczny (o ile zaciski tradycyjnie nie trzymają), nagrywasz jak spada, ciągniesz hajs z jutuba. Tak serio dokładanie do tego nie ma najmniejszego sensu, ten samochód ma tyle wad konstrukcyjnych, że w tym wieku i przy tych cenach części do niego doprowadzanie go do ładu nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra rada jest taka: włączasz kamerę, stajesz nad skarpą, zwalniasz ręczny (o ile zaciski tradycyjnie nie trzymają), nagrywasz jak spada, ciągniesz hajs z jutuba. Tak serio dokładanie do tego nie ma najmniejszego sensu, ten samochód ma tyle wad konstrukcyjnych, że w tym wieku i przy tych cenach części do niego doprowadzanie go do ładu nie ma sensu.

 

Jest to jakieś rozwiązanie, ale boję się, że nie dam rady zebrać aż tyle wyświetleń, żeby mi reklamy zwróciły hajs za zrzucone ze skarpy auto. Swoją drogą, jeden zacisk nie trzyma, także dobrze czujesz temat ;)

 

Niestety, żeby nawet go próbować sprzedać, muszę chociaż załatwić temat dymienia, czyli wciąż pozostaje kwestia silnika :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dymienie, to tylko jeden z objawów. Z racji konstrukcji i małej ilości oleju w silniku takie zużycie niemal na 100% oznacza, że silnik miał momenty gdy pracował bez oleju. A to z kolei oznacza porysowane / przegrzane panewki, gładzie, wałki rozrządu i wiele innych elementów.

 

Wysłane z mojego Redmi Note 2 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reasumując to się po prostu nie opłaca - ani remont ani wymiana, bo w wymienionym będzie to samo, a w wyremontowanym za jakiś czas też, który przyjdzie raczej szybciej niż później bo naprawiał będziesz to na zamiennikach, z uwagi na ceny z d*py oryginałów, które są jeszcze gorszej jakości niż oryginały.

 

Niestety albo piszesz w ogłoszeniu, co i jak i ktoś się decyduje, albo złom.

 

To samo zaciski - są z wadliwego materiału i korodują szybciej niż polonez. Jedyna rada rozbebeszać to i czyścić maksimum raz na rok.

 

Jak zabierzesz się za rozbiórkę silnika, to zapewne rozrząd nie będzie się nadawał do ponownego założenia. Warto też zdjąć gumowy tłumik z półosi krótkiej - na pewno jest pod nim mocno skorodowana i zwężona, więc kilka mocniejszych rozruchów i się ukręci. I tak dalej. Neverending story i to za grubą kasę, bo przecież ceny Nissana, znaczek nissana, a jakość jednak niższa niż w Renault.

 

PS: Za taką zrzutkę z urwiska tego tysiaka byś zebrał spokojnie więc się opłaca. :)

 

PS2: Od razu mówię, żadne motodoktory przy tym kosmicznym żłopaniu już nic nie dają. Sprawdzałem na sobie, bo kiedyś była jakaś wyprzedaż w "markiecie". 15zł poszło rurą tak samo jak jakikolwiek olej silnikowy.

Edytowane przez buladag
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, daj linka do filmiku, walnie się suba i udostępni znajomym ;):D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy silnik przejechał 420 kkm i zaczął pić 0.5 l na 1000km, później go lekko zatarłem i zamiast remontować kupiłem inny. Wymieniłem na używany z prawdziwym przebiegiem 120 kkm, który przejechał już że mną 30 kkm i pije ok. 50 ml na 1000 km, więc nie można generalizować.

Oczywiście stosuje 5w40 pao, i co 2 wymiany płukankę archoil.

Edytowane przez sebastiw
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również zastanawiam się jak to jest w przypadkach opisywanych na forum w odniesieniu do mojej almery. 256k przejechane, a olejem zdecydowanie się nie zapija. Fakt, że bardzo pilnuje odpowiedniej ilości oleju w układzie, ale większość opisywanych przypadków to naprawdę ogromna ilość zużywanego oleju. Leje 10W40 Mobila.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również zastanawiam się jak to jest w przypadkach opisywanych na forum w odniesieniu do mojej almery. 256k przejechane, a olejem zdecydowanie się nie zapija. Fakt, że bardzo pilnuje odpowiedniej ilości oleju w układzie, ale większość opisywanych przypadków to naprawdę ogromna ilość zużywanego oleju. Leje 10W40 Mobila.

Po prostu nie macie tych samochodów od nowości i mają one za sobą już remont(y) lub kolejny silnik. Ja miałem ten szajs od nowości.

Edytowane przez buladag
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dobry,

 

przepraszam za zwłokę w odpowiedzi. Generalnie masa rzeczy się pozmieniała i życie samo zweryfikowało moje potrzeby, jak i odpowiedź na postawione przeze mnie pytanie.

 

W międzyczasie, dymiąc na siwo ale dumnie spalając kolejne ilości oleju i zastanawiając się co zrobić, pojechałem z Łodzi do Warszawy. Gdzieś w połowie drogi samochód szarpnął, a moc silnika spadła do połowy, tzn. nie mogłem osiągnąć więcej niż 80 km/h na prostej drodze, a jazda pd górkę (nawet niewielką) to już był wyczyn godny 50 km/h max. Zestresowany dojechałem w tym stanie do stolicy, postawiłem na auto przy ulicy, wróciłem z urlopu i postanowiłem jeszcze w tym stanie wrócić do Łodzi. W między czasie zadzwoniłem do Link 4, ale ubezpieczenie obejmuje tylko przebitą oponę i wypadek (w kontekście holowania), więc nie mogli pomóc.

 

Ruszyłem i w miarę jak przekraczałem kolejne kilometry w zwolnionym tempie, moc silnika sukcesywnie spadała, a co za tym idzie prędkość. Po przejechaniu ok. 80 km, poruszałem się już iście żółwim tempem i wiedziałem doskonale, że do żadnego warsztatu już sam nie dojadę, a każde kolejne wzniesienie na trasie to był istny horror (tak, Ci co wiedzą o co chodzi na pewno już ogłosili mnie kretynem roku, ale rozumiem ;) ). 

 

Ostatkiem silnikowych sił udało mi się zjechać z autostrady (ostatnia górka przy zjeździe to było już 15 km/h z ostrym szarpaniem), kumpel mnie zholował do mechanika i dzień mogłem zakończyć z myślą ile mnie będzie to wszystko kosztować?

 

Następnego dnia mechanik zadzwonił i powiedział wprost - "poproszę o nowy silnik. Ten już praktycznie nie ma kompresji. Remont kompletnie nieopłacalny". W związku z powyższym sprawa się wyjaśniła. Zacząłem szukać nowego silnika, bo jednak doszliśmy z żoną do wniosku, że chcemy jeszcze tym autem pojeździć (pomimo przestróg z Waszej strony o awaryjności tego modelu). Research okazał się zaskakujący. Jeśli nawet jakieś używane silniki były, to oczywiście wszystkie brały olej, o czym uprzejmi sprzedawcy informowali, ale nie powiem, szerokie asortymentu w tym kraju (jeśli idzie o ten silnik) to nie ma. Znalazłem polecony mi sklep na śląsku, mieli nawet kilka modeli (podobno niepijących olej). Doszedłem do wniosku, że bez sensu brać kolejną używkę z dużym przebiegiem, który za moment może mieć ten sam problem co miałem teraz. Kupiłem zatem używkę z przebiegiem...11 tys. mil (oczywiście goły słupek). Poświadczyli w fakturze, podobno sprowadzony z Anglii, stan auta wskazywał, że przebieg faktycznie mógł tyle wynosić. 

 

Mechanikowi zeszło z 2 tygodnie na wymianę (podobno głównie za sprawą instalacji gazowej - bez niej byłoby szybciej). W między czasie wyrzucili zużyty filtr powietrza i zapomnieli mi powiedzieć przy odbiorze, że go nie mam...:/. Odpalili, nic nie dymi, działa, ale...jak wciskali pedał gazu, to nie chciał wejść powyżej 2 tys. obrotów. Przewidywali, że może przepustnica, ale trzeba jechać na komputer. Zholowali do innego mechanika z komputerem. Czekałem dzień, przejrzeli wszystko i powiedzieli: "Katalizator!". Więc ja: "co można zrobić?", na co oni: "naprawimy własnymi metodami". Zrobili, kontrolka silnika zniknęła, pytam się jak? A oni, że po prostu przewiercili. Tak się robi. Praktyka znana mechanikom od zawsze, kiedyś się montowało tzw. puszkę montażową (pusta blacha), a ewentualne naprawy katalizatora to było wywiercanie lub wyciąganie wkładu katalizatora i tyle. Wymiana na nowy oczywiście kosztowna, min. 1000 zł. Moja naprawa 300 zł.

 

Odjeżdżam zadowolony, silnik śmiga, ale trochę głośny. Jadę 3 km, nagle auto warczy i coś stuka. Patrzę, urwała się rura od tłumika. Przeżarło głównie w wyniku spalania oleju. Wymiana tłumika, kolejna naprawa, już u trzeciego mechanika, 200 zł z usługą, także o tyle dobrze. Myślę, nareszcie koniec. Mogę w końcu spokojnie jeździć.

 

Jadę w trasę, wszystko hula, ale...jak osiągnąłem prędkość 110 km/h i wyżej, to pojawił się dziwny dźwięk w okolicach silnika (dokładnego miejsca nie byłem w stanie określić) przypominający sypane na blachę drobinki piasku. Drobne elementy uderzające o blachę. Zjeżdżałem do 90 km/h i się uspokajało, ale powyżej 100 km/h dźwięk się pojawiał. Niczym w kryminale próbowałem dociec o co chodzi, ale za cholerę. Żadnych innych objawów nie było. Ostatecznie po przejechaniu ok. 700 km się uspokoiło i teraz już dźwięk zanikł, ale ciekawostka pozostała.

 

Pozostał tylko jeden elektryczny problem - niestety. Katalizator oczywiście przewiercony i nie sprawia już problemów, osiągi mam, auto śmiga, oleju nie bierze, nic nie dymi, ale kontrolka silnika co jakiś czas się włącza. Wróciłem do mechanika z komputerem, powiedział, że kontrolka będzie wyskakiwać, bo czujka będzie pewnie wyczuwać jakąś anomalię, ale nie ma się czym przejmować, tylko trzeba się nauczyć jeździć z kontrolką. Podłączył pod komputer, skasował błąd (faktycznie katalizator), jeździłem kolejne 300 km bez problemów, potem kontrolka znowu wyskoczyła, ale faktycznie objawów żadnych, więc stety-niestety, sprawa katalizatora naprawiona, ale jednak z włączoną kontrolką trzeba się nauczyć jeździć. To jedyny mankament i rezultat oszczędzania na katalizatorze.

 

Ot, sporo problemów, ale udało się w końcu sprawę wyprostować (za nie małe pieniądze), niemniej mam nadzieję przejechać na tym silniku kolejne 100 tys. km bez brania oleju. Kwestia odpowiedniej konserwacji jak mniemam.

 

Pytanie do specjalistów. Wlałem, śladem poprzedniego silnika 10W40. Czy lepiej przerzucić się od razu na 5W40, czy jednak na 10-tce zostać?

 

Z góry dziękuję za cierpliwość w czytaniu i za wszelką pomoc. Na razie pomysł z filmikiem na YT odstawiam na przyszłość ;).

Edytowane przez Manny Calaver
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... wkręć tulejkę na drugą sondę to powinno zlikwidować wyskakiwanie błędu uszkodzonego katalizatora ...

 

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... wkręć tulejkę na drugą sondę to powinno zlikwidować wyskakiwanie błędu uszkodzonego katalizatora ...

 

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

 

O, dziękuję. Czy chodzi o taki prosty emulator - http://www.autogaz-market.pl/-promocje-/3629-redukcja-m-18x1-5-m-18x1-5-d-2-sonda-lambda.html, czy lepiej kątowy? Czy jestem w stanie zrobić to sam? ;)

 

 

 

Jaki był łaczny koszt przekładki silnika?

Cena silnika?

Koszt robocizny?

 

Koszt gołego słupka 11 tys. mil - 3000 zł. (te z przebiegiem ok. 150 tys. kosztują od 800 zł (pijący olej) do 1500 zł (podobno niepijący))

Koszt wymiany u mechanika - 1000 zł (cena po znajomości jako stały klient. W lepszym warsztacie wołają 1500 zł na wejście)

Nowy olej - 100 zł

"Naprawa" katalizatora - 300 zł

Tłumik - 200 zł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...wykrecasz sondę ... wkrecasz tulejke. ..do tulejki sondę ....nie naprawi to katalizatora ale sonda zostanie odsunięta od spalin i błąd przestanie wyskakiwać ( P0420 )...na znanym portalu aukcyjnym tulejki kupisz jeszcze taniej ..

 

Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

koszty wymiany silnika = wartość auta

 

No nie do końca. Jednak takiej Almery (2003) z gazem nie kupi się za 4500 zł. Śmiem twierdzić, że nawet za 8000 zł będzie ciężko. Przeszło mi przez myśl, żeby nie bawić się w kupno silnika, ale obawiam się, że z tak niesprawnym silnikiem nie dałbym rady sprzedać jej nawet za 3000 zł. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

umnie katalizator naprawiaja za freee warunek zostawia sie ten wkład

jest bardzo prosty dostep bo skrecany na śrubki czasowo z 30min wyjdzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...