Skocz do zawartości
Części Nissana - iParts.pl

[N16] QG18 pali jak smok, przerywa gdy zimny


Windforce

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem tu nowy, niestety mam problem z nowym nabytkiem dlatego piszę.

10 dni temu nabyłem Almerę 2002 z 159 tys. km na liczniku z tym nieszczęsnym silnikiem, szkoda że najpierw się kupuje a potem czyta, ale nie w tym rzecz.

Dosłownie z dnia na dzień samochód jeździ coraz gorzej. A mianowicie pali coraz więcej, po przejechaniu może z 250 km już nie pali 6-7 l tylko 9-10 l/100 km. Gdy jest zimny, gwałtownie traci moc (krztusi się) podczas przyspieszania tak przy ok 2500 rpm... Jak go kupowałem chodził dobrze, sytuacja stale się pogarsza, nawet już nie chcę nim jeździć odkąd wywala "check engine".

W samochodzie śmierdzi nie spaloną benzyną, świece są mokre, nawet na końcówce wydechu pojawiła się sadza. Jakby tego było mało, ostatnio podczas jazdy, po wrzuceniu na luz obroty gwałtowanie spadają niemal do 0 gdy silnik jest rozgrzany. Na kompie wyskakują błędy P0340 (błąd czujnika położenia wału) oraz P0171 (błąd sondy lambda - mieszanka zbyt uboga). Samochód odpala normalnie, podczas pracy na jałowym nic nie hałasuje, podczas przyspieszania słychać charakterystyczne "dzwonienie"

Czy macie pomysł co mu dolega? Kolega Bodek z sąsiedniego forum Nissana wytypował rozciągnięty łańcuch rozrządu, ale może nie jest z nim jeszcze tak źle? Historia napraw po 109 tys km niestety nie jest mi znana.

Pomóżcie proszę, od czego zacząć? dzięki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7l to on nigdy nie palił i palił nie będzie, miasto nie miasteczko to ok. 12l, trasa minimum 8l.

 

Jak wywala czujnik wału i szarpie to raczej rozrząd. Co do zamuły na zimnym i mokrych swiec to zapewne zalewa go olejem, tylko jeszcze cos tam wyłapuje katalizator i przy,obecnej aurze nie widziesz efektów.

Na pocieszenie, z Qg15 mogli by byc to samo bo to te same silniki nie licząc faz, wiec co byś,ni kupil to... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Hej,

 

Mój samochód okazał się na prawdę ciężkim przeciwnikiem. W walce z nim nie pomagały mi rozliczne polskie święta, które tylko wydłużały wszystko w nieskończoność, dodatkowo szaleje bida w portfelu i doskwiera brak czasu. Już miałem dość, ale walka dobiegła końca i mam całkowicie sprawne auto w zasadzie dopiero od dziś. Całej sytuacji winne były aż trzy jednocześnie występujące problemy - wyciągniety łańcuch rozrządu, padnięta sonda lambda oraz padnięty przepływomierz.................

 

Pierwszą przyczynę gównianej jazdy Almerą 1.8 zdiagnozował kolega Bodek z Boca Motors, który profesjonalnie, niedrogo (stosunkowo) oraz błyskawicznie wymienił łańcuch rozrządu na nowy oraz wszystko przepatrzył, włącznie z kompresją, czyszczeniem przepustnicy, płukanką silnika i diagnostyką czujników. Skończyła się szarpanina na zimnym silniku i zastanawianie się przy przyspieszaniu. Problemy z samochodem jednak nie ustały. Spalanie wkrótce po wizycie u Bodka nie spadło. Rosło dalej, aby w krótce osiągnąć kosmiczne wartości rzędu 15 l/100 km. Po każdym uruchomieniu silnika, po każdym zatrzymaniu się na światłach, po każdym zgaszeniu auta i wyjściu z niego dopadał smród niespalonego paliwa. Wraz ze smrodem, jak cień, towarzyszyło mi żółte światełko check engine - błąd sondy lambda P0171. Fakt, że auto na wysokich obrotach szło jak rajdówka, ale za to na jałowym biegu pracowało jak młockarka, a wskazówka paliwomierza opadała jakby ktoś zrobił dziurę w baku. No ok, postanowiłem więc skorzystać z miejscowego warsztatu, zamiast pojechać od razu z powrotem do Bodka. Myślałem że zaoszczędzę trochę czasu, do Warszawy jednak mam kawałek. Podstępna, niedobra sonda. Na postoju odczyty napięcia i sygnały były idealne. Dopiero podczas jazdy, pod obciążeniem, wyszła cała prawda o niej - zawieszała się. Dałem więc im samochód aby wymienili sondę i wszystko sprawdzili... No i, jak to znajomemu, po sąsiedzku, auto trzymali mi prawie miesiąc czasu! Fakt, że i ja nie byłem bez winy, bo najpierw nie chciałem nowej sondy, bo za droga i zdecydowałem się na sondę z rozbiórki, za to potem był nowy rok, szampan, ferie, narty, ksiądz po kolędzie, chlapa, marsjanie wylądowali, wszystko się chyba sprzysięgło przeciw biednej sondzie która za wszelką cenę nie chciała być wymieniona. :)

 

W międzyczasie forumowy kolega od rozrządu mnie nie olał. Pomagał, pytał, czytał posty w necie i w sumie razem rozkminialiśmy, co może być przyczyną dalszych problemów. On stawiał na przepływomierz, warsztat po sąsiedzku - na sondę. Wkurzyłem się i powiedziałem że ma być nówka sztuka sonda i nie będę czekał na tamtą, albo tamta była zła, nie wiem już. Dobrze że nie jestem matołem i dopilnowałem faktu, że włożona jest nowa Denso, a nie tylko nowa z nazwy, wzięta ze szrota obok. Po wymianie sondy, spalanie spadło dwukrotnie i osiągnęło całkiem przyjemne 7,6 l/100 km. Smród i nierówna, głośna praca silnika zniknęły od ręki. Za to powyzej 3,5 tys. obr. silnik 1.8 po prostu nie istniał. Zero ciągu, jakieś dąsy, znów szarpanie, katastrofa. Ręce mi już opadły. Wszyscy przepatrzyli wszystko: cały układ paliwowy, elektrykę, czujniki, zaworki, kabelki, duperelki... Czemu gówniany przepływomierz złośliwie ukrywał swoją bolesną prawdę o niedziałaniu przed wszystkimi? Nie wiem, za to leżał na półce drugi przepływomierz, który dostałem od Bodka w zamian za ciągłe maltretowanie przez telefon. To Bodek pilił mnie abym jeszcze raz go sprawdził. Podmieniałem go wcześniej, jeszcze na etapie przed wymianą niedziałającej sondy. Absolutnie nie dawał poprawy, więc rzuciłem go do szuflady godząc się z myślą że też jest padnięty. Jednak po wymianie sondy odkopałem go. Wystarczył Torx, 3 minuty i po jego wymianie wszystkie problemy ustapiły jak ręką odjął. Teraz wiem, że mam sprawne 1.8 pod maską...

 

Ku przestrodze dla innych - to były TRZY jednocześnie występujące usterki w Almerze N16 1.8

 

Pomimo, że ogólnie lubię nim jeździć, jeździ przyjemnie i przecież nie spodziewałem się Bóg wie czego od kilkunastoletniego auta, drugi raz nie kupię samochodu tej marki. Mam nadzieję że chociaż 2015 rok przejeździ bez większych problemów.

 

Dzięki za pomoc warsztatowi BOCA MOTORS no i warsztatowi obok mnie, bo jednak nie miałem takiego Torxa... Teraz śmiejemy się z Żoną, że na wakacje, spakujemy do bagażnika wszystkie bagaże, a w siatkę bagażnika włożę sobie nową SONDĘ DENSO, PRZEPŁYWKĘ, WOLTOMIERZ I TORXA. Olej Valvoline 5W50 już tam jest. ;) Brak zaufania do własnego samochodu - smutne ale prawdziwe, szkoda... Życzę Wam mniej problemów z Almerami niż mi się przytrafiły...

 

PS. Dzwonienie podczas przyspieszania okazało się być skutkiem czwartego kwiatka znalezionego w okolicach silnika Almery. W zasadzie nie znalezionego, a mianowicie wyciętego przedniego katalizatora. Widocznie się zapchał, a "pan Mietek" z garażu obok wyciął go palnikiem, wstawiając na jego miejsce "tłumik" z nierdzewki. Przecież tak najtaniej, a potem huzia z nim na otomoto, póki jeleń będzie mógł chociaż dojechać nim do domu po zakupie... Ech. Teraz zastanawiam się czy nie wstawić mu katalizatora lub chociaż strumienicy, gdyż nie wiem jaki wpływ na silnik będzie mieć jego brak? Chciałbym nim ze dwa lata pojeździć i żeby przyszły właściciel dostał taki samochód, żeby mnie nie klął, tak jak klnę teraz ja.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawde powiedziawszy to widać że trafił Ci się jakiś egzemplarz podpicocwnay na sprzedaż. Ktoś wiedział co się święciło i upłynnił samochód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...