Skocz do zawartości
Części Nissana - iParts.pl

Awaria po gwarancji - kontakt z centrum Nissana


Drmex
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Mam to chyba w pakiecie - szczęście...nawet papier toaletowy rwie mi się wzdłuż, a X-trail to doskonale zaprojektowany samochód. W skrócie przy przebiegu 102 tyś. km, czyli 2 tyś po gwarancji rozleciał mi się silnik - pomimo należytej dbałości i wymianach oleju co 15 tyś km. Czyli inżynierowie od projektowania usterki powinni dostać premię. Wcześniej jak ktoś być może czytał - przy około 88 tyś km poszła turbina, tyle że to było na gwarancji więc się nie przejmowałem. Teraz się przejmuję, bo nie uśmiecha mi się za bardzo wydać na wymianę silnika i innych niezbędnych do wymiany podzespołów 75% wartości samochodu. Oczywiście dotyczy to sen serwisowych

Do rzeczy - uważam, że silnik miał jakiś feler, albo naprawa turbiny wpłynęła na jego trwałość. Napisałem do Centrali Nissana reklamację - dziś mija już 3 miesiące od tego wydarzenia i bez odzewu/decyzji. Po drodze była korespondencja, przesyłanie faktur za wymieniany poza serwisem olej (olej spełniający wymagania), przesyłanie historii serwisowej i takie tam bzdety. Zmierzając do końca i nie rozpisując się niepotrzebnie - czy ktoś miał jakieś doświadczenia z tego typu kontaktem z Nissanem? Jak długo się czeka na rozpatrzenie reklamacji? Czy mam już uruchamiać prawnika? Wszelkie informacje i rzeczowe rady mile widziane. Auto stoi w serwisie i chyba marnieje, ja się już na dobre wyleczyłem z diesla (po 20 latach tylko diesli) i "japońskiej" motoryzacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kontakty z centralą ale w Budapeszcie.Odpowiedź zawsze była w ciągu dwóch tygodni,nieraz nawet w ciągu paru dni był kontakt telefoniczny.Może spróbuj z Budapesztem,opisz,że problem zgłoszony do centrali w Polsce pozostał bez odzewu.Centrala w Budapeszcie to była siedziba Nissana na całą Europę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odzew, ale Pani z którą koresponduję dzwoniła kilka razy do mnie - właśnie z Budapesztu. Generalnie cały czas chyba jeszcze zmóżdżają się nad decyzją. Co dla mnie jest proste i oczekiwałbym odpowiedzi w systemie zero-jeden, dla Nissana jest dylematem decyzyjnym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaa,no to tak.Myślą nad problemem....Ja pogoniłem jeszcze prawnikiem...ale to już inna historia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie silnik rozleciał się dokładnie po 150 tysiącach, a wymiany oleju były "książkowo" co 30 tysięcy. Na moją prośbę, co mam zrobić skoro pojazd był regularnie serwisowany w ASO otrzymałem od centrali w Alejach Jerozolimskich w Warszawie odpowiedź "to nie nasza sprawa":rolleyes: Naprawę wyceniono w okolicach 80 procent wartości pojazdu. Nie kupię więcej Nissana. btw serdecznie współczuję, ale szukaj warsztatu naprawczego z gwarancją pisemną na okres dłuższy niż tydzień!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budapeszt nie jest już odpowiedzialny za Polskę w tej chwili. Centrala jest w Warszawie.  Swoją drogą serwis wykonywany poza ASO, a jak się silnik rozleciał to do ASO ...hmmm... no można zgodnie z prawem ,ale lojalność wobec marki jest dyskusyjna. Gwarancja się skończyła więc nie ma odpowiedzialności producenta. Można było wykupić pakiet 5*.  

Może warto się udać do dilera i pogadać... może coś załątwią ...ale lojalność tutaj jest ważna, a jak serwisy poza ASO to różnie może być. 

Nie bronie jakoś producenta tutaj , patrze chłodno na temat jedynie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lojalność lojalnością. Miałem wykupiony kontrakt serwisowy, ale że serwis przewiduje wymianę oleju co 30 tkm, robiłem co drugą wymianę poza serwisem - to chyba nic złego. Patrząc w ten sposób i tak bym spotkał się ze ścianą - bo 2400 km jestem po gwarancji. Ażeby było śmiesznie to właśnie w listopadzie powinienem jechać na ostatni serwis do ASO z wykupionego pakietu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No o tym nie wspomniałeś ... ale tak czy inaczej gwarancja się skończyła, a w raz z nią odpowiedzialność producenta. To nie Zippo z gwarancja do końca życia... koniec to koniec.

Wydaje mi się ,że najlepiej jest pogadać z ASO, oni mają kontakt centralą i są w stanie coś zrobić. Nie liczył bym na 100% pokrycie kosztów tak czy inaczej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, OsobaNN napisał:

Budapeszt nie jest już odpowiedzialny za Polskę w tej chwili. Centrala jest w Warszawie.  Swoją drogą serwis wykonywany poza ASO, a jak się silnik rozleciał to do ASO ...hmmm... no można zgodnie z prawem ,ale lojalność wobec marki jest dyskusyjna. Gwarancja się skończyła więc nie ma odpowiedzialności producenta. Można było wykupić pakiet 5*.  

Może warto się udać do dilera i pogadać... może coś załątwią ...ale lojalność tutaj jest ważna, a jak serwisy poza ASO to różnie może być. 

Nie bronie jakoś producenta tutaj , patrze chłodno na temat jedynie. 

To że serwis poza ASO nic nie znaczy,wolno tak i prawo dopuszcza do takich praktyk.Faktury na serwisy są,więc teraz piłka po stronie ASO.Co do końca gwarancji,to tak też jest nie do końca,bo...istnieje rękojmia,istnieje także coś takiego jak odpowiedzialność firmy,dobra marka....Bo cokolwiek dziwnym i złośliwie śmiesznym jest że silnik padł po 2tys po gwarancji.Były już nawet na tej grupie naprawy po gwarancji ,naprawy bezpłatne,gdzie Nissan brał na siebie koszty naprawy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Drmex napisał:

Mam to chyba w pakiecie - szczęście...nawet papier toaletowy rwie mi się wzdłuż, a X-trail to doskonale zaprojektowany samochód. W skrócie przy przebiegu 102 tyś. km, czyli 2 tyś po gwarancji rozleciał mi się silnik - pomimo należytej dbałości i wymianach oleju co 15 tyś km. Czyli inżynierowie od projektowania usterki powinni dostać premię. Wcześniej jak ktoś być może czytał - przy około 88 tyś km poszła turbina, tyle że to było na gwarancji więc się nie przejmowałem. Teraz się przejmuję, bo nie uśmiecha mi się za bardzo wydać na wymianę silnika i innych niezbędnych do wymiany podzespołów 75% wartości samochodu. Oczywiście dotyczy to sen serwisowych

Do rzeczy - uważam, że silnik miał jakiś feler, albo naprawa turbiny wpłynęła na jego trwałość. Napisałem do Centrali Nissana reklamację - dziś mija już 3 miesiące od tego wydarzenia i bez odzewu/decyzji. Po drodze była korespondencja, przesyłanie faktur za wymieniany poza serwisem olej (olej spełniający wymagania), przesyłanie historii serwisowej i takie tam bzdety. Zmierzając do końca i nie rozpisując się niepotrzebnie - czy ktoś miał jakieś doświadczenia z tego typu kontaktem z Nissanem? Jak długo się czeka na rozpatrzenie reklamacji? Czy mam już uruchamiać prawnika? Wszelkie informacje i rzeczowe rady mile widziane. Auto stoi w serwisie i chyba marnieje, ja się już na dobre wyleczyłem z diesla (po 20 latach tylko diesli) i "japońskiej" motoryzacji.

Wal do prawnika. Szkoda czasu. Generalnie Nissan ma swoich klientów w 4 literach. Odpowiedz z "centrali" jest zawsze negatywna.

Po doświadczeniach z serwisowaniem Nissana już w wiem, że moja rezygnacja ze sprawdzonych marek niemieckich na rzecz skośnookich była błędem.

Następne auto będzie znowu niemieckie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez to nie jest kwestia producenbta ale importera

Importer wywija sie od kosztow, jesli nie musi to nie wyda kasy - proste zasady rynkowe (finansowe)

Nie zdziwilbym sie, gdyby takie glosy nawet nie docieraly do producenta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

przyklad identyczny w mitsu, rękojmia dala tyle: naprawimy, pan placi usluge my dajemy czesci(znaczy importer dal) nowy slupek(ponoc wart prawie 100k) usluga prawie 10k, po naprawie auta o wartosci okolo 50k ze slupkiem za 100k i portwelem na minus 10k jestem zadowolny z zalatwienia sprawy.... /przypadek znajomego, styl jazdy 90%miasto10%trasa, brak wiedzy co to dpf, olej przybywal zamiast ubywal i nie bylo to zastanawiajace dla kierowcy/

 

co ja bym zrobil, allegro nowy slupek, ulubiony fachowiec wart polecenia, naprawa, ogloszenie sprzedazy...

znajomemu padl silnik jeszcze na gw t32 1.6dci, wypytalem o styl jazdy itp, autem jezdzi zona, nie wylacza start stop, jezdzi tylko po miescie, malzonka nie wie co to dpf, diesel, turbina itp... to sie nie moglo inaczej skonczyc... 

 

mnie/i sporo uzytkownikow ze swiata/ np wkurza dzwiek żegotania, wiem ze to idzie w zla strone, aso do mnie jest cacy, a mnie rozrywa, musze działac bo gw ubywa do lutego juz niewiele, musze auto oddac do mechanizatora innego na diagnoze moze znajdzie, jak nie uda sie, oddaje po wykupie i biore nowego.... ponoc naszych problemow nie maja wlasciciele aut do ok 70k.tys., one sie nie psuja, a te drozsze i nawet za 300k daja popalić wlascicielom....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Sytuacja rozwiązana - w zasadzie na moje życzenie.

Reklamację zgłosiłem z początkiem lipca. Pozostawiłem auto w aso, gdzie stało pod chmurką. W międzyczasie korespondowałem z biurem obsługi Nissana. Na jego życzenie dokumentowałem wszelkie okoliczności związane z autem, w tym również przesyłałem faktury za zakup i wymianę oleju i płynów eksploatacyjnych wykonywanych w interwale 15 tkm poza aso. Oczywiście przeglądy co 30 tkm - zgodnie z książką serwisu wykonywałem w aso, bo miałem nawet wykupiony kontrakt serwisowy. Poza tym biuro obsługi raz na miesiąc wysyłało mi informację, że pracują nad rozwiązaniem mojej sprawy. Przypomnę lipiec - obecnie mamy koniec listopada. W ubiegły piątek otrzymałem kolejną wiadomość, że pracują nad moją sprawą... No i w końcu nie wytrzymałem i odpisałem, że rozpatrzenie reklamacji (obojętnie jakie, czy pozytywne czy negatywne) nie stanowi problemu o charakterze strategicznym. Że skoro tak długo rozpatrują reklamację, to decyzję o wprowadzeniu nowego modelu chyba podejmują z wyprzedzeniem 10 letnim.... Generalnie byłem już zirytowany na maksa taką obsługą, bo w międzyczasie samochód nieeksploatowany degraduje. Napisałem również, że sposób ich działania nadaje się do opisania w mediach, co zamierzam uczynić. Następnego dnia po wysłaniu swojej wiadomości otrzymałem od obsługi Nissana odpowiedź, że niestety - negocjacje z wydziałami wewnętrznymi nie powiodły się i że reklamacja jest nieuwzględniona. BRAWO!!! Tak długo trzeba było czekać... Dopisali, że proponują udział w kwocie 2500 zł w przypadku gdybym wykonał wymianę silnika w serwisie (koszt wymiany w serwisie wynosi ok. 55 000 zł). Już nawet nie odpisywałem na tą wiadomość, chociaż nie omieszkam  w niedalekiej przyszłości. 

W międzyczasie ja zdążyłem kupić kolejny samochód (już nie Nissana, chociaż nic przeciwko niemu nie miałem, odpowiadał mi przede wszystkim gabarytowo). No i teraz zawiozłem auto do warsztatu, zaprosiłem do współpracy rzeczoznawcę i kupiłem nowy silnik (za kwotę 1/3 tego co w serwisie). Rzeczoznawca po to aby się dowiedzieć co się w tym silniku stało...chociaż z tego co już wiem problem pojawił się ok. 12 tkm wcześniej przed awarią silnika. Wtedy doszło do awarii turbiny, która połknęła olej z silnika. Miało to miejsce na trasie szybkiego ruchu i nie miałem możliwości natychmiastowego zatrzymania auta. Prawdopodobnie silnik pracował na sucho i panewki się przytarły. ASO wykonało naprawę zgodnie z technologią Nissana, oczywiście bez niezbędnej weryfikacji silnika. Silnik popracował jeszcze 12 tkm i padł.

I tym sposobem kończę współpracę z Nissanem. Po naprawie X traila prawdopodobnie poeksploatuję go jakiś czas, aby się przekonać, że nic mu nie dolega i sprzedam go. Pozostanie jeszcze Juke, którego po zakończonej gwarancji też sprzedam.

Niestety współczesna jakość i trwałość nie jest "mocną stroną" tylko Nissana. Kupiłem pod koniec wakacji Kugę PHEV, a z początkiem września dostałem informację, aby jej nie ładować, bo ładnie się pali. Poczułem się jak użytkownik BMW, które też lubi zagoreć. Na razie jeżdżę w trybie zwykłej hybrydy, ale w międzyczasie Ford przysłał kartę paliwową z konkretną sumą oraz zasponsorował 3 kontrakty serwisowe. Do końca marca mają wymienić akumulatory trakcyjne.     

Ogólny wniosek jaki się nasuwa - jeśli kupować nowe auto - to po zakończonej gwarancji pozbywać się go. Jako alternatywę rozważyć zakup auta z poprzedniej epoki z małym przebiegiem (rynek japoński, amerykański...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm smutne to, ale widzę, że mój plan "5 lat z Xem" ma sens i warto się go trzymać i pozbyć się auta nie czekając na poważne awarie. Auto sprzedam dostanę kasę, wpłacę i zostanie mi rata jaką mam teraz +/-. A będzie nowe autko teoretycznie "bez problemowe". W czasie tych 5 lat zrobię max 40 tys km...

 

Edytowane przez Smakor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Smakor napisał:

. A będzie nowe autko teoretycznie "bez problemowe". W czasie tych 5 lat zrobię max 40 tys km...

 A te smutne ? dla mnie Bareja . czy każdy by chciał by być w kolegi problemach ? teoretycznie i mam nadzieję że nikt.  a jak będzie 35k i bum i serwis jak u kolegi się wypnie. Auta świetne nowy model za chwilę ,mogę powiedzieć że każdy z nas chciałby go już teraz. Jaramy się nowymi zdjęciami .Tak ja również. Buda i wyposażenie to nie wszystko Zaczynam tęsknić za starszą technologią  gdzie przebiegi 300 k to pikuś. Jak tu żyć ? 12 k km ? motorówki i skutery z Ali  mają lepsze przebiegi.

Edytowane przez vahanar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale co zrobić? Nie ma za bardzo wyboru jak nie chcesz jeździć 20 letnim zabytkiem "z minionej epoki". Przez 4 lata korzystałem z najmu, akurat rocznego ale są też 1-3 letnie. Ma to zaletę taką, że wtedy faktycznie nic cię nie obchodzi i masz zawsze nowe auto zawsze na gwarancji, co chwila nowe. Ale ma to też wady, dla mnie miało dwie:

1. Przy rocznym najmie miałem ok pół roku spokoju bo odpowiednio wcześniej musiałem zadbać o nowy kontrakt, wybór, formalności + produkcja autka to dawało jakieś 4-6m przed trzeba było już zajmować się tematem. To wkurzające. Wybór aut teżniestety nieco ograniczony.

2. Oczekiwanie firm jest takie, że po najmie zawrócisz "nowe" auto. Żadne wgniotki i uszkodzenia nie wchodzą w grę. Musisz albo je od razu naprawiać z polisy albo zapłacić po zdaniu na podstawie wyceny przez rzeczoznawcę. Doprowadzało mnie to sytuacji, że 5x zastanawiałem się gdzie zaparkować autem żeby ktoś mi go nie obił. Lekka paranoja. W efekcie co roku praktycznie miałem jakąś jedną "naprawę". Ale znam takich co oddawali autko zdopłatą 2-6 tys zł. Znajoma miała ok 25 tys po roku użytkowania. Na szczęście zdążyła jeszcze to szybo zgłosić do ubezpieczyciela.

Także po tych 4 latach zdecydowałem się na klasyczny leasing - ale to tylko ze względu na rabaty bo i tak nie mam jak wrzucić w koszty całości (działalność hobbistyczna). Kupię rozszerzenie gwarancji i mam teoretycznie 5 lat spokoju a potem no cóż chyba otomoto ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...