Skocz do zawartości
Części Nissana - iParts.pl

Murano - bierze olej, dziwne terkotanie podczas dodawania gazu


Karoolinka2808
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Wita się nowa (raczej nieszczęśliwa) posiadaczka Murano Z50 z 2005 roku z instalacją gazową.

Auto posiadamy od miesiąca, od około tygodnia pojawiły się dziwne, niepokojące rzeczy - wydaje nam się - z silnikiem. Jesteśmy umówieni z mechanikiem, ze za kilka dni mamy mu postawić auto, może uda mu się zdiagnozować co się dzieje autem, ale może ktoś z Was podejrzewa co może się dziać, jaki może być koszt naprawy czy lepiej sprzedać auto jako uszkodzone?

Jakiś tydzień temu podczas jazdy zaczęliśmy słyszeć dziwne terkotanie gdzieś w okolicach silnika. Zaczęło się od bardzo cichych dźwięków, po przejechaniu około 30 km dźwięki się nasiliły. Pojawiają się przy naciskaniu pedału gazu i przestały być słyszane po osiągnięciu prędkości około 100 km/h. Po powrocie do domu sprawdziłam od razu internet i między innymi tutaj pojawiło się kilka wpisów, że dziwne terkotanie było przyczyną zbyt niskiego poziomu oleju. Stwierdziliśmy, ze sprawdzimy jego stan kolejnego dnia rano na zimnym silniku i jakie było nasze zdziwienie i przerażenie, gdy okazało się, że tego oleju praktycznie nie ma. Przy zakupie auta sprawdzaliśmy jego stan i było wszystko dobrze, a od momentu zakupu do wyjazdu w zeszłym tygodniu autem wyjechaliśmy zaledwie kilka razy. Nie ma też żadnych wycieków z silnika, potwierdził to mechanik. Niezwłocznie dolaliśmy oleju i przegazowaliśmy auto. W momencie duszenia na gaz, z auta poszły kłęby dymu biało - szarego, pod koniec był już prawie czarny i czuć było w tych spalinach olej. Po dolaniu oleju to dziwne terkotanie ustało na jakieś dwa dni, po czym zaczęło być je ponownie słychać, ale w różnych "konfiguracjach", np jadąc 40-50 km/h pojawiło się po chwili takiej jazdy po czym ustało po kilkunastu sekundach albo po puszczeniu gazu i dodaniu go ponownie nie było słychać terkotania, wjeżdżając w łuk i trzymając cały czas tak samo gaz również terkotanie ustaje, ustaje też po przekroczeniu prędkości około 100 km/h. Dzisiaj było słychać je już cały czas. Wczoraj skontrolowaliśmy poziom oleju i ubyło go znowu. Dodatkowo mam wrażenie, że auto za bardzo dymi z wydechu, szczególnie na postoju i czuć wyraźnie olej na zewnątrz, chociaż nie kopci na niebiesko, a na taki biało-szary kolor.

Czy ktoś z użytkowników miał podobne objawy i/lub wie co może być przyczyną? Jaki może być koszt naprawy?

Przyznam, że byliśmy bardzo pozytywnie nastawieni do tego modelu, fajny wizualnie, fajny technicznie i fajne wyposażenie jak na swój wiek, ale ten konkretny egzemplarz w ciągu tego miesiąca odkąd jest w naszym posiadaniu już pociągnął za sobą dodatkowe pieniądze. I teraz jeszcze problem, o którym pisze - niestety wychodzi na to, że kupiliśmy puszkę złomu, ale jeszcze mamy nadzieję, że w jakiś rozsądnych pieniądzach uda się to auto ogarnąć i zostanie z nami na jakiś czas.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, niestety Murano jak i Pathfindery gaz znoszą pod warunkiem jego systematycznej kalibracji jaki  i kontroli luzu zaworowego. Pobór oleju odbywać się będzie albo przez uszczelniacze zaworowe lub wytarte pierscienie na tłokach albo to i to... ;/ Jest to klasyczny przypadek w silnikach VQ35DE jak i VQ40DE
Ja jestem po kapitalce silnika VQ40De (większy skok tłoka oraz nieco inneg glowice). Rownież kupiłem samochód z  wysłużonym silnikiem, za kompletna naprawę, czesci które sam organizowałem oraz robote (szlify, rozbiórka, szkładanie) zaplacilem 15k. Chciałem to miec zrobione dobrze, zgodnie ze sztuką. Podejrzewam że Was również czeka remont (może i drogi) ale warto jeżeli auto jest w dobrym stanie.
Zakladam że macie wersje z USA ? Cylindry pewnie poszły w kształt beczek/ panewki zakladam ze też zamordowane. 
Jeśli się zastanawiacie nad wymianą silnika na używany to nie radzę, wydacie kupe kasy a jego stan może się okazać bardzo podobny do Waszego. Chyba ze chcecie go sprzedać wówczas można rozważyć taki krok.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam 

W autach z instalacją gazową trzeba regulować zawory chyba co 40 tys km bo się wypalają gniazda zaworowe. Moim zdaniem trzeba przycisnąć byłego właściciela że zataił usterką auta i mu go oddać i niech odda pieniądze.

Bo wygląda to na to że albo głowice do roboty i jak już spalił olej to łańcuch rozrządu tyrkał bo nie miał oleju do naciągu lub puszcza uszczelka pod głowicą. Naprawa takiej usterki może sporo kosztować jeśli głowice to trzeba obie robić prawie jak remont silnika koło pewnie 4 tysięcy obie w sumie jak uszczelka to też podobna kwota bo i tak i tak trzeba gniazda robić. Moim zdaniem to głowice i nie proponował bym jeździć aż mechanik nie stwierdzi co to bo można w tedy zatrzeć silnik jak się olej skończy a w tedy to już trzeba szukać używanego silnika dobrego bo remont to olbrzymi koszt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, bubuss napisał:

Witam 

W autach z instalacją gazową trzeba regulować zawory chyba co 40 tys km bo się wypalają gniazda zaworowe. Moim zdaniem trzeba przycisnąć byłego właściciela że zataił usterką auta i mu go oddać i niech odda pieniądze.

Bo wygląda to na to że albo głowice do roboty i jak już spalił olej to łańcuch rozrządu tyrkał bo nie miał oleju do naciągu lub puszcza uszczelka pod głowicą. Naprawa takiej usterki może sporo kosztować jeśli głowice to trzeba obie robić prawie jak remont silnika koło pewnie 4 tysięcy obie w sumie jak uszczelka to też podobna kwota bo i tak i tak trzeba gniazda robić. Moim zdaniem to głowice i nie proponował bym jeździć aż mechanik nie stwierdzi co to bo można w tedy zatrzeć silnik jak się olej skończy a w tedy to już trzeba szukać używanego silnika dobrego bo remont to olbrzymi koszt.

Z tym udawadnianiem to będzie problem bo może się wyprzeć. Niestety minął czas na oddanie samochodu, sprzedający będzie sie upierać że to ich wina że auto zaczęło brać olej, będą oskarżenia że przegrzali silnik, że auto używane etc. Można probować ale małe szanse.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem że może i małe ale takich trzeba gnebić bo sam kiedyś sie na taką minę władowałem i to nie jest przyjemna sprawa. Wleją jakiegoś g.. do silnika gęstego oleju i przez chwile ok a później nowy nabywca traci kasę nerwy i nie wie co zrobić. Co innego jak wie że uszkodzony i kupuje świadomie. Dla mnie to takie złodziejstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi.

Nawiązując do wypowiedz - mamy wersję europejską.

Próbowaliśmy przycisnąć sprzedającego do odstąpienia od umowy, ponieważ już kilka dni po zakupie wyszedł bałagan z papierami od instalacji gazowej i z katalizatorami. Był kontakt telefoniczny, smsowy i oficjalne pismo, niestety nic to nie dało. W ogóle według opisu sprzedającego auto miało być regularnie serwisowane, luzy zaworowe miały być niby robione 5 tys km temu, ale teraz uważam, ze to były totalne ściemy. Konsultowaliśmy temat z prawnikiem - opcją byłoby wniesienie sprawy z powództwa cywilnego, w przypadku sprzedaży - kupna pojazdu między osobami prywatnymi sprzedającego obowiązuje roczna rękojmia za wady istotne, ale ten sam prawnik sprowadził nas na ziemię, że sprawa dla nas do wygrania, ale postępowanie będzie trwać co najmniej kilkanaście miesięcy, w tym czasie nie powinniśmy użytkować pojazdu, a na końcu sprzedający stwierdzi, ze nie ma pieniędzy i Sąd przychyli się do oddania kwoty w ratach i będziemy bez auta i na dobrą sprawę - bez kasy. Dlatego stwierdziliśmy, ze gra nie warta świeczki, zrobiliśmy katalizatory, ogarnęliśmy temat papierów i jeszcze kilka drobnych rzeczy, trochę pieniędzy na to wszystko poszło. Mieliśmy nadzieję, że po początkowych zawirowaniach będzie dobrze, a tu znowu jakiś problem i to poważny. Miałam nadzieję, że może naprawa nie będzie tak kosztowna jak wynika z Waszych wypowiedzi, ale wynika, że będzie bolało, bo albo włożymy kolejne pieniądze, albo wystawimy na sprzedaż jako uszkodzony po dużo niższej cenie niż kupiliśmy.

Na weekend jesteśmy umówieni z mechanikiem, zobaczymy co on powie, ale już wiem, w którą stronę temat zmierza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak katalizatory były robione to i lepiej nie jeździć żeby ten olej spowrotem ich nie zatkał lub uszkodził. Trzeba liczyć że może się okarze coś innego i nie będzie aż tak kosztowne trzeba być dobrej nadzieji. Bo te auta są naprawde fajne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dam znać co mechanik stwierdził jak tylko będziemy po diagnozie. Mam nadzieję, że ogarnie temat, bo przeglądając internet wyciągam wnioski, ze trudno znaleźć mechanika, który potrafi ogarnąć to auto.

Tracę nadzieję, że diagnoza może pójść w innym kierunku niż Wasze sugestie. Zanim założyłam wątek, przekopałam to forum i kilka innych stronek i niestety w większości przypadków przy objawach takich jak w naszym aucie padały diagnozy takie jak tutaj. Wczoraj w drodze z pracy terkotanie przybrało inną częstotliwość. Wcześniej było słyszalne raczej tylko podczas wolniejszej jazdy,  a przy szybszej nie. Wczoraj natomiast jadąc miastem około 40 km/h terkotanie pojawiało się co kilka/kilkanaście sekund na może 2-3 sekundy, ale im większą prędkość się osiągało tym było częstsze i dłuższe i przy prędkości od 80 km/h było już nieprzerwane. Zgodnie z Waszymi radami, dzisiaj auto zostało już pod domem.

Zgadzam się, że auto jest fajne, może dawać frajdę z jazdy, podoba mi się przestrzeń w środku, jak na swój wiek prezentuje się dobrze, a linia nadwozia nie zdradza wcale jego wieku. I podoba mi się to, ze nie jest to oklepany model i na parkingu pod marketem drugiego takiego raczej się nie spotka.

A odbiegając od tematu, czy wiecie może jak poradzić się z irytującym dźwiękiem takiego jakby trzaskania klapy bagażnika jadąc po nierównościach? Gdzieś trafiłam na opinie, ze to bolączka tych aut, ale ilekroć wjadę w jakąś dziurę, to za każdym razem mam wrażenie jakby klapa bagażnika nie była zamknięta - taki wydaje dźwięk. Nie możemy zlokalizować gdzie dokładnie jest przyczyna, a jest to dość irytujące.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To akurat jest pikuś w klapie są odbojniki gumą pokryte można je wkręcić i wykręcić t tym sposobem można wyregulować by nie pukało na wybojach 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, ramirez8 napisał:

To akurat jest pikuś w klapie są odbojniki gumą pokryte można je wkręcić i wykręcić t tym sposobem można wyregulować by nie pukało na wybojach 

Rzeczywiście odbojniki :) wykręcanie i  dokręcanie nie dało zadowalającego efektu, te gumy już są raczej zużyte, więc póki co przykleiliśmy do nich po kawałku miękkiego materiału i zadziałało. Dziękuję za pomoc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.01.2021 o 11:39, Karoolinka2808 napisał:

Czy ktoś z użytkowników miał podobne objawy i/lub wie co może być przyczyną? Jaki może być koszt naprawy?

Ja sprawdziłbym poziom oleju w przekładni kątowej.  Wg. mnie To że auto bierze olej to nie znaczy że powinno hałasować. Tym bardziej że piszesz że dzieje się to w różnych momentach związanych z różnymi prędkościami, jazdą po łuku itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.01.2021 o 11:27, jungu napisał:

Ja sprawdziłbym poziom oleju w przekładni kątowej.  Wg. mnie To że auto bierze olej to nie znaczy że powinno hałasować. Tym bardziej że piszesz że dzieje się to w różnych momentach związanych z różnymi prędkościami, jazdą po łuku itp.

A mogę prosić o jakieś rozwinięcie tematu z tym olejem w przekładni kątowej? Pierwszy raz spotykam się z tym określeniem, a chciałabym też mieć jak największą możliwą wiedzę zanim auto pójdzie do mechanika, żebym wiedziała o czym mówi. Jak rozumiem ten olej w przekładni to osobny temat i problem? On może odpowiadać za dziwne dźwięki, ale nie ma wpływu na branie oleju silnikowego?

Generalnie jesteśmy po bardzo wstępnych oględzinach auta u mechanika. Z braku czasu umówiliśmy się, ze auto zostawimy u niego w ciągu tego tygodnia. Mechanik po pierwszym osłuchaniu auta i przekazaniu objawów stwierdził, ze mogą być uszczelniacze zaworowe skoro bierze spore ilości oleju i ten olej czuć, ale na jego "ucho" silnik dostał już w kość. Nie postawił oczywiście ostatecznej diagnozy, zresztą bez wyciągania silnika zbyt dużo nie powie. Na ten moment jesteśmy umówieni, że zostawiając mu auto na jeden dzień, sprawdzi go na zimnym silniku, sprawdzi jakieś zawory, kompresję i dużo więcej nie zrobi. Po tym niby już będzie mógł mniej więcej powiedzieć coś więcej. Generalnie stwierdził to co padło również tutaj - sprzedający z pewnością wiedział co się swięci, wlał jakiegoś specyfiku, auto chodziło w miarę dobrze, a teraz wychodzi stan faktyczny. Przez ostatnie kilka dni auto w zasadzie stało. Wczoraj zrobiliśmy nim kilka kilometrów  - auto przy każdy dodaniu gazu dymiło tak, że zostawiało za sobą ogromną chmurę dymu, na postoju również dymiło takim biało - siwym dymem. Na zewnątrz czuć było specyficzny smród. W pewnym momencie dodaliśmy mocnej gazu, świata za nami nie było widać, a smród oleju i spalenizny bardzo było czuć w aucie. Od razu auto znowu zaparkowaliśmy na podwórku i coraz bardziej zniechęceni i wkurzeni czekamy na wizytę u mechanika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak śmierdzi olejem takim jak z frytkownicy to sprawdzicie tą przekładnie również bo pada uszczelniacz półosi prawa strona (przerabiałem to)olej kapie na wydech i tak śmierdzi tego oleju jest nie za wiele ,do przekładni wchodzi tak na oko szklanka jak już cały wycieknie to pada przekładna wytarte zębatki itp.  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro. "Siwy dym" z wydnechu za autem świadczy o poważnej awarii silnika. Nie wiadomo co jeszcze uszkodzone jest w samochodzie będącym

w takim stanie. Chyba, że olej leci z uszkodzonego uszczelnienia silnika lub przekładni.

Naprawa (wymiana) silnika ok. 7tyś. Skrzynia 10tyś. Przekładnia kątowa, przekładnia tył ok.5tyś.

Nie wiem, czy warto to jeszcze robić w warsztacie.

wkar

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ramirez8 napisał:

jak śmierdzi olejem takim jak z frytkownicy to sprawdzicie tą przekładnie również bo pada uszczelniacz półosi prawa strona (przerabiałem to)olej kapie na wydech i tak śmierdzi tego oleju jest nie za wiele ,do przekładni wchodzi tak na oko szklanka jak już cały wycieknie to pada przekładna wytarte zębatki itp.  

 

 

 

36 minut temu, wkar napisał:

Przykro. "Siwy dym" z wydnechu za autem świadczy o poważnej awarii silnika. Nie wiadomo co jeszcze uszkodzone jest w samochodzie będącym

w takim stanie. Chyba, że olej leci z uszkodzonego uszczelnienia silnika lub przekładni.

Naprawa (wymiana) silnika ok. 7tyś. Skrzynia 10tyś. Przekładnia kątowa, przekładnia tył ok.5tyś.

Nie wiem, czy warto to jeszcze robić w warsztacie.

wkar

Śmierdzi raczej takim przepalonym olejem samochodowym.

Jeśli chodzi o wycieki, to autem byliśmy na stacji diagnostycznej kilka dni po zakupie i dosłownie 2-3 tygodnie temu był w warsztacie samochodowym, w którym naprawiano w nim układ wydechowy. W obu miejscach twierdzili, że nie ma żadnych wycieków, ale w sumie nie wiem czy dotyczyło to wyłącznie silnika, czy też przekładni. W tym warsztacie, w którym robiono nam tłumik i katalizatory stwierdzili, że mamy zwracać uwagę na branie oleju, bo rzekomo w starym tłumiku był olej, ale twierdzili, ze mogło to być spowodowane również tym, że nie było jednego katalizatora, a dwa pozostałe były w fatalnym stanie. No i dosłownie dwa dni po wyjeździe z tego warsztatu pojawił się najpierw problem tego dziwnego terkotania, o którym pisałam w pierwszym poście, okazało się, ze były śladowe ilości oleju w silniku, więc dolaliśmy, ale i tak sporo ubyło, dymi i śmierdzi, na podjeździe nie ma żadnych dziwnych plam świadczących o wycieku. Jeśli koszty będą takie, jak podaje wkar to na pewno nie podejmiemy się naprawy, bo przekroczy to dość sporo wartość auta.

Czy wiecie może jakiego kosztu naprawy spodziewać się, gdyby okazało się, ze do wymiany są uszczelniacze zaworowe (to może być przyczyna brania oleju silnikowego ) i  uszczelniacz przekładni (gdyby okazało się, że terkotanie i dym to też ta przyczyna) i  zakładając te dość prawdopodobne poważniejsze problemy z silnikiem, to czy ograniczenie się tylko do wymiany uszczelniaczy poprawi  działanie auta, żeby dało się nim jakiś czas pojeździć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja napiszę tak:

Wymieniałem przekładnie kątową - koszt (regenerowanej) 2400zł+wymiana (sporo roboty) i olej, razem  3000zł

Oleju o ile pamiętam wchodziło ok 600ml, ale bardzo ważne jest aby go tam nie brakowało. Można łatwo samemu ten olej wymienić, odkręcając korek spustowy i boczny, jak wszystko zleci to zakręcić korek spustowy i nalać bocznym na full czuli pod korek. Natomiast jeśli  w oleju są opiłki to znaczy że przekładnia już powoli się kończy.

Jeśli chodzi o silnik... też wymieniałem, kupiłem używany z roczną gwarancją (z anglika o przebiegu 136tyś km.) za 5200zł, razem z przekładką i olejami, filtrami itp wyszło 7200zł.  Niestety ja trafiłem na skarbonkę, bo co chwile coś się w nim działo. Ale po wymianie alternatora, chłodnicy bo się rozszczelniła, akumulatora itp. Auto ponad 8 miesięcy chodziło bez awarii (choć niesmak pozostał i strach przed awarią skrzyni), później jak pozostało kilka miesięcy do końca gwarancji auto sprzedałem. Chodzi o to że auto które nowe z salonu kosztowało ponad 160tyś zł, nie będzie tanie w utrzymaniu nawet jako 20-sto latek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli auto dymi jak smok to nie liczcie że będą to tylko uszczelaniacze zaworowe. Blok silnika nie będzie już trzymał wymiaru i przepuszcza olej pierscieniami. Nadwymiar tłoki albo tulejowanie. Niestety tak z tymi silnikami jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki, ale takie doradzanie na odległość to - "czary".

Tu trzeba dokonać bardzo dokładnej oceny w dobrym warsztacie.

Już sama diagnostyka całego auta kosztuje sporo.

Jeśli w wydechu był olej, to wg mnie poraźka finansowa.

To wszystko da się naprawić, ale nie w warsztacie.

Uwaźam (oczywiście na odległość), że szkoda "kasy".

W "przechodzonym" aucie wyjdą jeszcze inne usterki. Naprawa "ludźmi" jest zbyt droga.

Nikt tego nie zrobi za darmo. Chyba, że dla siebie. Robota "po łebkach" nie ma sensu, bo ciągle coś się

będzie psuło.

Ja mam Murano Z50 2006, ale wszystko robię sam. Mam przejechane ok 50 tyś mil.

Auto kupiłem używane jak miało 2 lata, i tylko ja wiem ile się przy nim napracowałem i ile zaoszczędziłem na naprawach.

Dlatego serdecznie odradzam "brnięcie" w naprawy starego i wyeksploatowanego samochodu.

A jeszcze ten gaz...   Wypalone gniazda, zawory, dziurawe tłoki, odpuszczone (przegrzane) głowice itd. (to tylko silnik) -  Zgroza!

Przykro, że przekazuję te "radosne" wieści, pozdrawiam mimo wszystko. wkar

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się podpisuje pod tym co napisał Wkar.  Chyba najlepszą opcją bedzie wymiana całego słupka na jakiś z małym przebiegiem i koniecznie na gwarancji. Wtedy jeszcze można pojeździć z rok. Nie wiem co pokaże diagnoza ale sam remont tej jednostki do tanich  nie  należy, a i znaleźć firmę która zrobi wszystko i da gwarancję nie będzie łatwo.  Bo większość będzie w stanie zrobić tylko część, a resztę zlecić innej firmie... za która przecież gwarancji nie da. Sam remont to koszt myślę od 4000zl do..... no właśnie tu fantazja może ponieść. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi. Niestety potwierdzacie moje przypuszczenia, że niestety władowaliśmy się z tym autem w poważne problemy. Oddamy jeszcze do mechanika, ale już bez nadziei na diagnozę, ze wcale nie jest tak źle... Pewnie wystawimy auto na sprzedaż w takim stanie jak jest, tracąc niestety dość sporo na tej transakcji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze kilka rozwiązań  - zamówić rzeczoznawcę, który wyceni auto i wyceni koszty naprawy czyli te wady ukryte. Wystawić auto na sprzedaż i pozwać poprzedniego właściciela o zawyżenie wartości przez wady ukryte, na kwotę która zrównała by Waszą stratę.  De facto kupiłaś auto z wadami ukrytymi, a piszesz że oddanie będzie się ciągnęło miesiącami. Może to fakt szczególnie teraz przez covida, ale możesz domagać się zadośćuczynienia z powodu strat jakie poniosłaś przy sprzedaży auta. To wszystko do załatwienia przez prawnika/radcę.

Mój tata miał ma podobnie, zajechał autem do mechanika bo coś było nie tak z odpalaniem (prawdopodobnie nie zawsze zaskakiwał immobilizer), mechanik trzymał auto w naprawie kilka miesięcy, wybebeszając ze środka wszystko (fotele, konsole, tapicerkę itp), zostawił otwarty szyberdach przez który lała się woda podczas deszczu, fotele też mokły na dworze. Później przy pomocy policji i rzeczoznawcy odebrał auto na lawecie (przyjechał do mechanika o własnych kołach). Sprawa trafiła do sądu, raz że rozebrał całość i nie naprawił, dwa nie chciał tego nawet złożyć z powrotem, trzy auto w takim stanie znacznie straciło na wartości.  W sądzie domaga się pokrycia kosztów przywrócenia do stanu przed naprawą (wycena rzeczoznawcy 7000zł) i zwrotu zaniżenia wartości auta (auto zostało sprzedane sporo poniżej wartości rynkowej, bo nikt w okolicy nawet nie chciał się podjąć uratowania tego partactwa).  To tak w skrócie. Ale skoro poprzedni właściciel wiedział że to mina, a Was nie poinformował to już jest w czarnej d... Więc jeśli nie przyjmie auta z powrotem, to powinien Wam zwrócić albo koszty naprawy, albo wartość o jaką spadło auto przez te wady.

Kolejna opcja jest taka, skontaktować się ze sprzedającym że są wady ukryte i że albo je usunie na swój koszt, albo naprawisz je Ty, ale kosztami obarczysz poprzedniego właściciela.  Ewentualnie domagać się obniżenia ceny, czyli zwrotu części pieniędzy z zakupu.

Osobiście poszedłbym w tą ostatnią opcją bo jest najbardziej ugodowa.

Wszystko jest opisane w zasadach rękojmi.

https://autokult.pl/27026,rekojmia-na-samochod-uzywany-co-powinienes-wiedziec

I pamiętaj to że na umowie podpisałaś druczek typu: " kupujący oświadcza, że stan techniczny pojazdu jest mu znany i kupuje go w takim stanie, w jakim on się znajduje "  nic nie zmienia bo nie mają one nic wspólnego z ograniczeniem czy wyłączeniem rękojmi. Chodzi tu wyłącznie o właściwości czy ich brak, które widać gołym okiem i są do sprawdzenia przez każdego. Są to np. kolor nadwozia i tapicerki, obecność radia, rodzaj felg, uszkodzenia nadwozia widoczne gołym okiem, itp.

Edytowane przez jungu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...