DanteS Opublikowano 19 Kwietnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2017 Witam, Posiadaczem Muranca jestem od listopda ubieglego roku, rocznik 2014. Ostani serwis w listopadzie, wymiana oleju, filtrow przy przebiegu 28 tys. Wlany olej to ELF EVOLUTION FULL-TECH FE SOLARIS DPF 5W30. Olej ten lalem przez 6 lat w Qq 2.0 dci i nigdy nie mialem problemow. Warto wspomniec ze przy podobnym uzytkowaniu samochodu kontrolk dpf zaswiecila sie jeden raz (!) przez 6 lat. Po miesiacu uzytkowania pierwszy raz pojawila sie kontrolka dpf, zgodnie z procedura udalem sie w trase i po kilkunastu minutach kontrolka zgasla. Po kolejnym miesiacu podobna sytuacja i dalej wszystko konczone poprawnym wypaleniem filtra. Potem raz na miesiac wypalanie dpf (podejrzewalem nawet ze komputer ustawil dokladna date). 2 tyg teme przy przebiegi ok 40 tys pojawil sie komunikat o koniecznosci wymiany oleju i kontrolka dpf zapalila sie 2 tyg przed czasem. Tym razem procedura wypalania trwala prawie dwa razy dluzej, a dwa dni pozniej zostal wymieniony olej i filtr w serwisie (olej nissanowski). Dokonano tez przegladu dpf i stwierdzono ze wszystko jest OK. Nie ma potrzeby wypalenia filtra w serwisie. Komputer nie pokazuje zadnych bledow. Samochod jest uztkowany 60% w miescie przy krotkich przebiegach. Stad wymiana oleju po 10 tys jak najbardziej uzasadniona, poza tym zima nie sprzyjala latwemu nagrzewaniu sie silnika. Pytanie: Jakie macie doswiadczenia w eksploatacji tego sinika? Jaki olej polecacie? - tu w sumie oczekuje najwiekszej poprawy. Mam nadzieje ze dobry olej wydluzy przebiegi miedzy wypalaniem dpf. Z gory dzieki za odzew. DanteS Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pkobierecki Opublikowano 19 Kwietnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2017 Nissan Murano 2010, ponad 60% autostrada. U nas kontrolka DPF zaczęła zapalać się po 60-ciu tysiącach. Zapalenie się kontrolki oznacza według instrukcji uszkodzenie i kwalifikuje się do ingerencji serwisu. Serwis Nissan Wrocław ul. Wilanowska olał symptomy uszkodzenia filtra DPF i zbywał nas tekstami, że komputer nic nie pokazuje. Jeszcze na gwarancji poniżej 100 tysięcy samochód tracił moc bez powodu, oczywiście ludzie z serwisu zbywali nas i stały tekst: "komputer nic nie pokazuje". Była to nieprawda ponieważ filtr jeszcze na gwarancji właśnie zakańczał swój żywot, ale jeszcze nie ostatecznie. O tym potem, zostańmy jeszcze w okresie gwarancji: -wymiana sondy lambda -wymiana prawej półosi -wymiana przekładni kierowniczej -amortyzatory padły po 15-tu tysiącach, ale można to zaliczyć do wad fabrycznych amorów, bo kolejne już trzymały dłużej, ale zapłacić trzeba było, jakaś kwota czterocyfrowa ale nie pamiętam dobrze. -hamulce są zjadane w tempie ekspresowym pomimo autostradowego trybu samochodu, tarcze krzywią się od patrzenia Gwarancja się kończy i ni musze już oglądać ludzi z Wilanowskiej ani wykonywać przeglądów trwających 5 godzin i pić płatnej(!) kawy. Nie mam okazji również zapłacić 80 zeta (o ile pamiętam) za nieprzyjemność jazdy dziadowskim samochodem zastępczym Jeden z bardziej dziadowskich serwisów. Tak przy okazji to przy odbieraniu samochodów sprawdzajcie czy macie je kompletne. Przy mnie mechanik musiał wyjąć filtr silnika z Murano z sali wystawowej, bo nie mieli na stanie. Innym razem po prostu mi nie wymienili, ale za rękę nie złapałem przy odbiorze. Po fakcie znajomy z ciekawości otworzył puszkę filtra a tam syf jak diabli, bo na przeglądzie domniemam, że nas oszukano. Po gwarancji pękły węże od turbo: 3,6 tys zł., czas oczekiwania 4 tygodnie. Z Holandii. Tak, nie pomyliłem się, trzeba czekać miesiąc na części z kraju do którego jedzie się z Polski 10 godzin samochodem a kurierzy realizują takie przesyłki w góra tydzień. Znajomy mechanik posklejał tymczasowo na ducktape żeby jakoś się jeździło. Wieźli to chyba wozem drabiniastym albo na pieszo z tym szli. Dziadostwo jakich mało ale czytajcie dalej bo gwóźdź programu jeszcze nadejdzie. Walnął oczywiście DPF, bo jak że by inaczej, kilka tysięcy na wycięcie, usunięcie programowe DPF i EGR. Chyba jakoś 4,7 tysiąca, polecam C-tronic Żerniki Wrocławskie. Mają nawet samochód zastępczy dla klientów o połowę taniej niż w ASO Nissana na Wilanowskiej. Oczywiście u Nissana program twierdził, że wszystko OK Problem kontrolki i spadków mocy ustał na jakiś czas. No to jedziemy dalej, 160 tysięcy i poszedł walić się rozrząd. Nie mogę patrzyć już na jakiekolwiek przedstawicielstwo Nissana więc udaję się do niezależnego dobrego mechanika który ogarnia Navary, Pathfindery itp. Mówi, że zamienników nie ma na ten rozrząd, i mam sobie kupić oryginalny po czym przyjść do niego. No to idę do serwisu Wilanowska a oni mi podają cenę 4,5 klocka (akurat bez tragedii jak na ASO) ale czas oczekiwania to 4 miesiące bo rozrząd jest jedynie w Japonii. XD 4 miesiące, czaicie. Aut stoi w trybie awaryjnym max 60 na blacie a ja mam czekać 4 miechy. Obdzwaniam chyba wszystkie salony w czołowych miastach Polski w nadziei, że jakimś cudem gdzieś na półce zapodział się rozrząd do Murano bo może ktoś zamówił i nie odebrał. (Bo po co mieć zapas części w serwisach do jakiegokolwiek samochodu, przecież nikt nic nie wymienia w samochodach). Panowie z Warszawy powiedzieli mi, że 4 miesiące to bardzo optymistyczna opcja, bo oni na niektóre części to dłużej czekają. Pewnie ten gość co chodzi z buta do Holandii był na urlopie i wysłali na podmiankę żółwia. Nissan Japońska firma, filozofia "Just In Time". Załamany poprosiłem o zamówienie rozrządu bo skoro zamiennika nie ma no to jakoś trzeba go sprowadzić. Ale Nissan Wilanowska ma super politykę, bo ja musiałem zamówić rozrząd bez możliwości anulowania zamówienia. Ciekawe co by mi zrobili jak bym nie odebrał i nie zapłacił. Sędzia Anna Maria Wesołowska zgłosiła by to do prokuratury. Prawdopodobnie stali by się jedynym serwisem w Europie z tą częścią na stanie, może dostali by medal z ziemniaka od centrali z Japonii a ich koledzy z Holandii parzyli by zazdrosnym wzrokiem. Zrezygnowany pojechałem do pewnego magicznego sklepu który niemożliwe załatwia od ręki a na cuda trzeba poczekać do jutra. No i oni mi sprowadzili rozrząd który rzekomo miał pasować na następny dzień. Cały w skowronkach jadę 60 km/h do serwisu nieopodal firmy. Niestety pasuje tylko górny łańcuch. Na szczęście dolny był w dobrym stanie i nie wymagał wymiany. Więc samochód ma wymienione pół rozrządu. A jak by się spieprzył cały to samochód stał by nadal w bezruchu. Przy około 180 tysiącach padły sondy lambda i trzeba było najlepiej dezaktywować je programowo, 1,5 klocka lżej na koncie. Tym sposobem na same ponadprogramowe naprawy samochodu poszło około 10 tysięcy więc same oszczędności z jazdy dieslem jak widać. Zbliżamy się do 200 tysięcy więc teraz czas na wtryski i turbinę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
finchy Opublikowano 19 Kwietnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2017 O, czekałem na Kolegę -wymiana przekładni kierowniczej Jakie miałeś objawy? Co tam się stało, że cała przekładnia do wymiany? No i przy jakim przebiegu? -amortyzatory padły po 15-tu tysiącach, ale można to zaliczyć do wad fabrycznych amorów, bo kolejne już trzymały dłużej, ale zapłacić trzeba było, jakaś kwota czterocyfrowa ale nie pamiętam dobrze. Jezus... U mnie po 32 tysiącach na przeglądzie miały 80 procent sprawności... -hamulce są zjadane w tempie ekspresowym pomimo autostradowego trybu samochodu, tarcze krzywią się od patrzenia U mnie klocki z przodu do wymiany były po 28 tysiącach, tył będzie pewnie przy ok. 35. Sam już nie wiem, może benzyna i diesel mają różne rodzaje hamulców? Bo tarcze mam proste, nic się nie gnie. Ale fakt, cyrk miałeś niezły z tą dostępnością części. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pkobierecki Opublikowano 19 Kwietnia 2017 Udostępnij Opublikowano 19 Kwietnia 2017 Nie wiem co z przekładnią, została wymieniona na gwarancji, samochód miał lekkie stuki podczas kręcenia kierownicą- tak jak by miał luzy na końcówkach drążków. W sumie ja nie wpadłem na to, że to przekładnia, sądziłem, że to coś z końcówkami drążków bardziej, ale serwis to zdiagnozował. Ale powiem Ci, że przebiegu za Chiny nie pamiętam, ale to było wcześnie na gwarancji. Co ciekawe do dziś oprócz amortyzatorów to nic nie było w zawieszeniu robione aczkolwiek już coś stuka coś puka. Ale przy tym przebiegu to raczej norma. Polecam zabezpieczyć moduł bezpieczników głównych na akumulatorze. Sądzę, to jakieś bezpieczniki główne, bo na klemie dodatniej jest takie pudełko z miedzianymi elementami które wyglądają jak druty w bezpieczniku. Niedawno wymienialiśmy akumulator (niepotrzebnie swoją drogą) i miedziane elementy w pudełku na klemie są na prawdę mocno zaśniedziałe. Znajomy mechanik który akurat był przy tym polecił mi zakonserwowanie tych styków bo już długo bym na tym nie pojeździł. Pojechałem do sklepu rolniczego po spray na styki, poczyściliśmy i pomogło. Niestety nie mogę znaleźć zdjęcia, ale zielone wykwity przerodziły puszkę styków na ładnego Bonsai'a. Za to mam zdjęcie jak ruda wcina tłumik: Zdjęcia zdjęcie zostało wykonane po tym jak tłumik rozpadł się na dwie części. Nie wiem czemu rozpadł się na dwie części, możliwe, że ktoś przyhaczył, ale był już tak przerdzewiały, że nie było jak go naprawić. Na zdjęciu jest element tłumika środkowego służący do połączenia z tłumikiem końcowym. Teraz jest nowy element bo na tym nie było już co spawać, tak ruda wcina wydech. Tarcze utrzymuję, to co mówiłem- hamulce jak do dwutonowego samochodu są za małe i tyle. Jeden przejazd autostradą wystarczy aby pogiąć tarcze z Nissana, jako tako lepiej sprawują się ATE (polecili mi w Nissanie). Samochód ma prawie dwie tony a hamulce jak w kompakcie. W żadnym samochodzie nie przegrzewam hamulców, tylko w tym. Najśmieszniejsze jest to, że Diesel leci max 190 km/h. Klocki starczają na 20-30 tysięcy, co daje dwukrotnie/trzykrotnie częstsze wymiany niż Lexus GS450h (również 2 tony ale max 250 km/h). Cena hamulców w obu samochodach około 300 zł. Rypiemy Lexa po autostradach z takimi prędkościami, że Murano nie potrafi a klocki trzymają 60 tysi, i to zwykłe, nie wersja sportowa. Lexus nie jest jakimś cudownym samochodem, to norma, inne też tak potrafią. Każde inne samochody jakoś spokojnie co najmniej 100 tysięcy robią na amortyzatorach i nikt się takimi rzeczami nie martwi ale Murano jest tak wspaniałym samochodem, że łamie ogólnie przyjęte trendy. A temat jest wprost wymarzony dla mnie, bo przynajmniej parę kilometrów przejechałem samochodem. Mogę powiedzieć co się dzieje po przebiegu większym niż kilkadziesiąt tysięcy. P.S. Teraz mam jakiś element który rezonuje mi pod maską około 2-3 tys. obr/min. Idzie szału dostać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DanteS Opublikowano 20 Kwietnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 20 Kwietnia 2017 Dzieki za ww opinie, jednak poza jednym akapitem na temat dpf wszystko inne to off-topic. Mam nadzieje ze MODERATOR przeniesie posty do odpowiedniego watku. ... a swoja opinie o awaryjnosci napisze po roku uzytkowania (jak dotrwam) bo do tej pory nie dzieje sie nic, poza wymuszana wymiana oleju po 10 tys. Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pkobierecki Opublikowano 20 Kwietnia 2017 Udostępnij Opublikowano 20 Kwietnia 2017 Moje podsumowanie z użytkowania już kiedyś tutaj pisałem w odpowiednim wątku ogólnym z usterkami tego auta, ale posty poznikały, była jakaś awaria, czy coś na forum. Długi elaborat powstał, to może moderator przeniesie dla potomnych w inny wątek. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Qnikol Opublikowano 29 Stycznia 2020 Udostępnij Opublikowano 29 Stycznia 2020 On 4/19/2017 at 9:49 PM, pkobierecki said: Nissan Murano 2010, ponad 60% autostrada. U nas kontrolka DPF zaczęła zapalać się po 60-ciu tysiącach. Zapalenie się kontrolki oznacza według instrukcji uszkodzenie i kwalifikuje się do ingerencji serwisu. Serwis Nissan Wrocław ul. Wilanowska olał symptomy uszkodzenia filtra DPF i zbywał nas tekstami, że komputer nic nie pokazuje. Jeszcze na gwarancji poniżej 100 tysięcy samochód tracił moc bez powodu, oczywiście ludzie z serwisu zbywali nas i stały tekst: "komputer nic nie pokazuje". Była to nieprawda ponieważ filtr jeszcze na gwarancji właśnie zakańczał swój żywot, ale jeszcze nie ostatecznie. O tym potem, zostańmy jeszcze w okresie gwarancji: -wymiana sondy lambda -wymiana prawej półosi -wymiana przekładni kierowniczej -amortyzatory padły po 15-tu tysiącach, ale można to zaliczyć do wad fabrycznych amorów, bo kolejne już trzymały dłużej, ale zapłacić trzeba było, jakaś kwota czterocyfrowa ale nie pamiętam dobrze. -hamulce są zjadane w tempie ekspresowym pomimo autostradowego trybu samochodu, tarcze krzywią się od patrzenia Gwarancja się kończy i ni musze już oglądać ludzi z Wilanowskiej ani wykonywać przeglądów trwających 5 godzin i pić płatnej(!) kawy. Nie mam okazji również zapłacić 80 zeta (o ile pamiętam) za nieprzyjemność jazdy dziadowskim samochodem zastępczym Jeden z bardziej dziadowskich serwisów. Tak przy okazji to przy odbieraniu samochodów sprawdzajcie czy macie je kompletne. Przy mnie mechanik musiał wyjąć filtr silnika z Murano z sali wystawowej, bo nie mieli na stanie. Innym razem po prostu mi nie wymienili, ale za rękę nie złapałem przy odbiorze. Po fakcie znajomy z ciekawości otworzył puszkę filtra a tam syf jak diabli, bo na przeglądzie domniemam, że nas oszukano. Po gwarancji pękły węże od turbo: 3,6 tys zł., czas oczekiwania 4 tygodnie. Z Holandii. Tak, nie pomyliłem się, trzeba czekać miesiąc na części z kraju do którego jedzie się z Polski 10 godzin samochodem a kurierzy realizują takie przesyłki w góra tydzień. Znajomy mechanik posklejał tymczasowo na ducktape żeby jakoś się jeździło. Wieźli to chyba wozem drabiniastym albo na pieszo z tym szli. Dziadostwo jakich mało ale czytajcie dalej bo gwóźdź programu jeszcze nadejdzie. Walnął oczywiście DPF, bo jak że by inaczej, kilka tysięcy na wycięcie, usunięcie programowe DPF i EGR. Chyba jakoś 4,7 tysiąca, polecam C-tronic Żerniki Wrocławskie. Mają nawet samochód zastępczy dla klientów o połowę taniej niż w ASO Nissana na Wilanowskiej. Oczywiście u Nissana program twierdził, że wszystko OK Problem kontrolki i spadków mocy ustał na jakiś czas. No to jedziemy dalej, 160 tysięcy i poszedł walić się rozrząd. Nie mogę patrzyć już na jakiekolwiek przedstawicielstwo Nissana więc udaję się do niezależnego dobrego mechanika który ogarnia Navary, Pathfindery itp. Mówi, że zamienników nie ma na ten rozrząd, i mam sobie kupić oryginalny po czym przyjść do niego. No to idę do serwisu Wilanowska a oni mi podają cenę 4,5 klocka (akurat bez tragedii jak na ASO) ale czas oczekiwania to 4 miesiące bo rozrząd jest jedynie w Japonii. XD 4 miesiące, czaicie. Aut stoi w trybie awaryjnym max 60 na blacie a ja mam czekać 4 miechy. Obdzwaniam chyba wszystkie salony w czołowych miastach Polski w nadziei, że jakimś cudem gdzieś na półce zapodział się rozrząd do Murano bo może ktoś zamówił i nie odebrał. (Bo po co mieć zapas części w serwisach do jakiegokolwiek samochodu, przecież nikt nic nie wymienia w samochodach). Panowie z Warszawy powiedzieli mi, że 4 miesiące to bardzo optymistyczna opcja, bo oni na niektóre części to dłużej czekają. Pewnie ten gość co chodzi z buta do Holandii był na urlopie i wysłali na podmiankę żółwia. Nissan Japońska firma, filozofia "Just In Time". Załamany poprosiłem o zamówienie rozrządu bo skoro zamiennika nie ma no to jakoś trzeba go sprowadzić. Ale Nissan Wilanowska ma super politykę, bo ja musiałem zamówić rozrząd bez możliwości anulowania zamówienia. Ciekawe co by mi zrobili jak bym nie odebrał i nie zapłacił. Sędzia Anna Maria Wesołowska zgłosiła by to do prokuratury. Prawdopodobnie stali by się jedynym serwisem w Europie z tą częścią na stanie, może dostali by medal z ziemniaka od centrali z Japonii a ich koledzy z Holandii parzyli by zazdrosnym wzrokiem. Zrezygnowany pojechałem do pewnego magicznego sklepu który niemożliwe załatwia od ręki a na cuda trzeba poczekać do jutra. No i oni mi sprowadzili rozrząd który rzekomo miał pasować na następny dzień. Cały w skowronkach jadę 60 km/h do serwisu nieopodal firmy. Niestety pasuje tylko górny łańcuch. Na szczęście dolny był w dobrym stanie i nie wymagał wymiany. Więc samochód ma wymienione pół rozrządu. A jak by się spieprzył cały to samochód stał by nadal w bezruchu. Przy około 180 tysiącach padły sondy lambda i trzeba było najlepiej dezaktywować je programowo, 1,5 klocka lżej na koncie. Tym sposobem na same ponadprogramowe naprawy samochodu poszło około 10 tysięcy więc same oszczędności z jazdy dieslem jak widać. Zbliżamy się do 200 tysięcy więc teraz czas na wtryski i turbinę. Hi.znasz moze mechanika ktory wlasnie ogarnia navary, Pathfinder? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.