stefino Opublikowano 1 Stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 1 Stycznia 2009 Witajcie!! Tak jak obiecałem, zebrałem się i postanowiłem skrobnąć coś o moich autkach. Ponieważ jestem, a w zasadzie byłem użytkownikiem Bluebirda U11 i T72- każdy z nich opiszę w oddzielnym temacie. OK do dzieła: Na początek trochę informacji technicznych: Nissan Bluebird, typ U11 sedan z roku 1985- z numeru nadwozia wynika że z taśmy zszedł w maju 1984 roku. Fabryka wyposażyła go w silnik wysokoprężny LD20 OHC o mocy 58.5KM i momencie obrotowym 113Nm przy 2400rpm. Stopień sprężania- 22.2:1 Rozstaw osi - 255cm (2.55m) Wyposażenie: No co tu dużo mówić: Mój beżowy Bluebird był w wersji GL więc raczej słabo- i tak miałem na pokładzie: Elektrycznie sterowane lusterka i to wsio. Ale jakoś nie brakowało mi innych gadżetów. Może trochę wspomaganie by się przydało bo przy parkowaniu było trochę ciężko. Z autem nie wiązałem żadnych szczególnych planów- zostawiłem go takim jakim wyjechał z fabryki, nie grzebałem nic w silniku, a wolę diesle bo jedzie się nimi wolniej bo jest głośniej co mnie akurat nie przeszkadza- za to odwdzięczał mi się bezawaryjnością oraz skromnym spalaniem rzędu 5-5.5l na 100km. Byłem zaskoczony niektórymi rozwiązaniami technologicznymi zastosowanymi w tym modelu- bardzo podobała mi się deska rozdzielcza z kontrolkami rozciągniętymi wzdłuż całej jej długości- nie sposób coś przegapić- a jak na te lata kontrolka nie zapiętych pasów migająca parę sekund po odpaleniu, kontrolka brudnego paliwa w filtrze, lampka ostrzegająca o niskim poziomie płynu w zbiorniczku wyrównawczym oraz lampka ostrzegająca o niskim stanie płynu w zbiorniczku spryskiwacza- były luksusem jak na tamte czasy. Bardzo mądrze umieszczony wentylator kabinowy- czyściłem go kilkakrotnie z syfów- była to wręcz przyjemność- 3 śrubki, kostka i wężyk i super dostęp, żadnego wyjmowania połowy deski. Brawo!! Fajne jest też rozwiązanie włączników oświetlenia- są umieszczone tak, że nawet jazda z niedomkniętymi drzwiami powoduje świecenie się lampki "otwarte drzwi" i światła wewnątrz. To tylko kilka rozwiązań które- moim zdaniem są dobre. Myślenie to mocna strona Japończyków! A jak to było kiedy wszedłem w jego posiadanie??... oj to historia z 1991 roku: W kwietniu 1991 roku- na dwa miesiące przed przyjściem na świat mojego syna- wybrałem się ze znajomym do Holandii celem zakupu aut dla naszych rodzin. Jechałem z założeniem, że kupię dwa auta- jedno duże rodzinne, a drugie mniejsze dla żony. Nastawiony byłem raczej na niemieckie marki- Audi, VW itd (jak się potem okazało przyjechałem dwoma japończykami) Chodziliśmy po komisach, często należących do właścicieli warsztatów którzy te auta serwisowali. Trafiliśmy na taki właśnie punkt w miejscowości Grootebroek. Pooglądaliśmy kilka aut- min właśnie tego beżowego Bluebirda, znajomy skusił się na Audi 80 i jakiegoś Opla, a ja dla żony jeszcze wziąłem całkiem ładną Daihatsu Charade z 1984 - wszystkie kupione przez nas auta miały silnik diesla. Zaklepaliśmy sobie fury, po dwóch tygodniach jechaliśmy tam jeszcze raz tym razem z większą liczbą osób z prawkiem bo trudno jechać pięcioma autami w dwie osoby. Właściciel tego punktu powiedział mi przy tym Bluebirdzie: Moteur ist 100%.(miał przejechane 180tys km) I tak też rzeczywiście było. Cały czas chodził jak pszczółka. Przyprowadziłem te autka do mojej miejscowości, zarejestrowałem i pozostawało się cieszyć. Jadąc do Poznania beżowym Bluebirdem można było czuć na sobie wzrok przechodniów- autko wzbudzało zainteresowanie i wyróżniało się spośród innych (czytaj: dużych fiatów, maluchów i innych wymysłów techniki tamtejszych lat.) Przez kolejne lata eksploatacji w Polsce autko było cudowne- wiozło mnie co roku na wakacje i gdzie tylko dusza zapragnęła. Poza typowymi elementami ulegającymi naturalnemu zużyciu nie wymieniłem nic. Raz jeden jedyny co nie mogłem nim jechać z powodu usterki nastąpił tuż po wyjeździe z garażu- usłyszałem dziwne chrobolenie dochodzące spod maski- szybko zajrzałem- kółko pasowe od pompy wodnej strasznie telepało- i właśnie pompa wody skończyła żywot. Ale co myślicie że miałem wielką plamę z płynu chłodniczego na podwórku? Ha- nic bardziej mylnego- nie puściła kropli płynu!!- w zasadzie to mógłbym nim jechać, bo pamiętam dokładnie że miałem wtedy odwieźć syna do szkoły 3 kilometry. Ale wolałem nie ryzykować. Teraz myślę se... kurde gdzie ja dostanę taką pompę- w końcu model dość rzadki, ponadto nigdy nie oferowany w Polsce.. może być marnie(było to ok 2000 roku). Zadzwoniłem do pierwszego sklepu motoryzacyjnego- Co usłyszałem?: "Oczywiście że mamy, zapraszam po odbiór"- ceny już nie pamiętam- wiem na pewno że nie była droga. Niestety ten model nie miał jeszcze cynkowanych blach i poddawał się korozji- nie była to wielka korozja bo nie był "zgnity" Obgniły mi nadkola i ranty drzwi. Może to dlatego że nie miałem jeszcze wtedy magicznego urządzenia jakim jest Karcher- i nie konserwowałem w nim nigdy podwozia. Miał też jak każde autko kilka wad- lampka rezerwy którą zrobiłem sobie samemu bo nie mogę za cholerę zrozumieć zasady działania oryginalnej (dzięki temu forum wiem że wskaźniki paliwa w Nissanach oraz lampki rezerwy są specyficzne i lubią wpieniać właściciela), musiałem wyciągnąć zbiorniczek spryskiwacza i przejechać otwór pompki silikonem w celu uszczelnienia bo ciekł; włącznik świateł cofania jedt umieszczony bardzo dziwnie bo na samym dole skrzyni i też na początku mojego posiadania się zepsuł, wymieniłem go na inny który po jakimś czasie znów padł- powiedziałem - a pies go trącał i jeździłem bez świateł cofania. Potem się okazało że jego naprawa jest bardzo łatwa- bo wystarczyło mocno oszlifować plastik z którego wystają dwa styki. Żeby to zrobić trzeba go umiejętnie wyjąć - to zadanie dla mechanika-ginekologa - uwaga, podstawiamy wiaderko bo pójdzie cały olej ze skrzyni. Cieszyłem się autkiem, choć już/dopiero(niepotrzebne wykreślić) na końcu 2003 roku rozglądałem się za innym, oczywiście z dieslem- stwierdziłem że chętnie wezmę japończyka, ale jakoś ciągnęło mnie do Peugeota 405 z niezajeżdżalnym motorem 1.9D. Miałem nawet jednego na oku, już byłem nawet bliski nabycia, bo mnie się podobał, synowi też(a co zaraziłem młodego autami) ale jakoś żonie nie przypadł do gustu. Powiedziałem no dobra szukamy innego.. Tak szukałem sobie od niechcenia jeździłem na giełdę i się rozglądałem, aż w końcu na koniec kwietnia 2004 młody znalazł mi ogłoszenie z gratki - Nissan Bluebird 2.0D 1989r czerwony sedanik z Gniezna- ale historia jego nabycia w innym temacie. Beżowego Bluebirda wstawiłem do swojego hangaru i tam sobie czekał na nowego właściciela aż do grudnia 2004 kiedy to mój znajomy mechanik stwierdził że on go ode mnie weźmie- dobrze wiedział co robi bo jak ja nie mogłem sobie z czymś poradzić to jechałem do niego- (np na jakieś ważne wymiany paska rozrządu, amortyzatory)- wiedział chłop że auto może wizualnie nie jest ideał ze względu na tą korozję ale technicznie jest tip top. Sprzedałem mu go z przebiegiem 320tys km. On zrobił mu blachę, polakierował całego na nowo, rozebrał chyba wszystko do ostatniej śrubki, wyczyścił, przesmarował i złożył do kupy. Zrobił sobie rodzyneczka na Wielkanoc 2005 bo kilka dni przed nią widziałem go jak jechał na ulicy... byłem pod wrażeniem.. z tak starego auta zrobił praktycznie nóweczkę. Używał go w sumie okazjonalnie bo raz w tygodniu jechał te 15 km na giełdę po jakieś części, na wakacje też nim jeździł- również był bardzo zadowolony. Miał go do 29 września 2008r- sprzedał go do Wronek- za mało nim jeździł, a poza tym mówił że pompa wtryskowa wymagałaby już doglądnięcia, ale co najgorsze- ponownie zaczynał gnić- prawdopodobnie nie zastosował odpowiedniej technologii naprawy i pojawiły się purchelki pod lakierem. Sprzedał go z przebiegiem niecałe 350tys km- policzcie sami 30tys km w ciągu 4 lat... co to jest... Mam nadzieję że nowy właściciel do którego mam zresztą nr telefonu jest zadowolony z Nissana, przy okazji pozdrawiam Go serdecznie- miałem okazję pogadać przy transakcji kiedy nabywał Bluebirda. Niestety stwierdzam że prawdopodobnie niedługo ten model umrze- mimo że staram się żeby tak się nie stało wkrótce to pewnie nastąpi- oby jak najpóźniej :029: Cóż rozpisałem się z tą historią należy skończyć bo nikt nie będzie tego czytał... Jeszcze jedno na zakończenie- muszę powiedzieć że byłem super zadowolony z beżowego, przekonał mnie do jakości i niezawodności marki oraz dobrego prowadzenia. Szkoda że już go nie produkują.. z chęcią kupiłbym nowego... Mam nadzieję, ze nikogo nie znudziłem tą historią- lecz wiążę z nim duży sentyment i chciałem to jakoś opisać... Postaram się jakoś na bieżąco dopisywać coś o tym autku- w końcu było ze mną ponad 13 lat. Przypomniało mi się zdanie z filmu o garbusku(Jedź Herbi??) Nie wiem czy je dobrze przytoczę: Jedno na tysiąc aut jest wyjątkowe. Nie musiał to być akurat mój BB Nie miał w numerach pełnej liczby. Wiem wiem należy się Wam nagroda za wytrwałość i przeczytanie moich wypocin... rzucę tu kilka fotek, mam nadzieję że zrobię to dobrze bo jakoś nie zawsze mi to wychodziło. Fotka poglądowa dla tych co nie wiedzą jak w ogóle wyglądał ten model - to jest stan przy jakim silnik się dopiero dotarł [ Dodano: Czw 01 Sty, 2009 23:52 ] Oczywiście ww fotki są zrobione po remoncie blacharskim Bluebirda- zeskanuję jeszcze zdjęcie jakie mi zostało z lat 90 jak wyglądał przedtem- prawie tak samo- miał jeszcze bardzo ładny, czarno-czerwony paseczek ciągnący się przez nadwozie na wysokości klamek (biegł nad nimi). Wrzucę jeszcze kilka zdjęć Niebieskiego Bluebirda U11 którego mój mechanik rozebrał na części- ale to jak będę mniej zmęczony- bo teraz nie chce mnie się pisać jak to z nim było... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
xtomek Opublikowano 2 Stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 2 Stycznia 2009 Bardzo ładny klasyk, ....i ta nazwa Bluebird !!! Ktoś kiedyś na świecie nazwał tak najszybszy w swoim czasie samochód, chyba koło 900km/h na Mojave /pustynia/. No nie był to Nissan, ale zawsze Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stefino Opublikowano 2 Stycznia 2009 Autor Udostępnij Opublikowano 2 Stycznia 2009 Ktoś kiedyś na świecie nazwał tak najszybszy w swoim czasie samochód tak jest zgadza się. Było coś takiego. Swego czasu będąc w USA, na florydzie syn mi pokazał autobus turystyczny o właśnie tej nazwie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fer Opublikowano 2 Stycznia 2009 Udostępnij Opublikowano 2 Stycznia 2009 Szkoda że już go nie produkują.. z chęcią kupiłbym nowego... Produkowali do 2001 roku ale tylko na japonię Tak jak mojego Laurela (2002rok) Cóż można powiedzieć o japońskich limuzynach z końca lat 80 na początku lat 90 w Polsce ... to były prawdziwe rodzynki. Sam słyszałem jaką pierwszy właściciel mojego granatowego Laurela miał satysfakcję jak sobie sprowadził go do Polski. Te auta nigdy nie były popularne w Polsce, bo i drogie, i niby nie urodziwe i tak się utarło ... A historię rodzinnego, niezawodnego autka znam i to osobiście, i też w pewnym momencie "czara szczęścia" się przepełniła i zapadła decyzja by zmienić auto, ale został... Ładnie prezentuje się ten BB na zdjęciach po remoncie, ale jak mówisz że znów purchle powychodziły ... będę musiał przekonać się na własnej skórze Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stefino Opublikowano 2 Stycznia 2009 Autor Udostępnij Opublikowano 2 Stycznia 2009 Ładnie prezentuje się ten BB na zdjęciach po remoncie, ale jak mówisz że znów purchle powychodziły ... będę musiał przekonać się na własnej skórze no niestety szkoda- ale mogło to być skutkiem tego, że do oryginalnej blachy dospawywane były nowe kawałki- i mimo że nawet wykleił sobie nadkola żywicą- dalej coś się działo- oczywiście w mniejszym stopniu niż jak było przed remontem.. no ale zawsze [ Dodano: Pią 02 Sty, 2009 23:07 ] Ok tak jak obiecałem wrzucę tu parę zdjęć niebieskiego BB U11 którego "majster" rozebrał na części: Nie tak szybko.. najpierw go opiszę 24 czerwca 2006 roku zadzwonił do mnie mistrz warsztatu i powiedział żebym przyjechał na chwilkę coś zobaczyć- bo kupił takiego na złomie, bla bla bla....- mówię- dobra, wezmę młodego z budy bo akurat miał zakończenie roku i wpadnę- wziąłem aparat i ruszyłem. Podjechałem i ujrzałem niebieskiego BB sedana w nieciekawym stanie blacharskim, brudnym wnętrzem itd. Kupił go na złomie gdzieś koło Suchego Lasu- zapłacił aż 150zł (sto pięćdziesiąt złotych). Kluczyk był w środku- na pierwsze przekręcenie auto posłusznie zapaliło i odjechało. Mechanik kupił go z przeznaczeniem na dawcę części do tego beżowego. Auto miało na pokładzie bardzo bogate wyposażenie- el szyby sztuk 4, el lusterka, el antena, wspomaganie kierownicy, centralny. Jak się potem okazało z weryfikacji numeru nadwozia - rocznik 1984 produkcja listopad 1983- wersja bogata- SGL i silnik LD20T- turbo diesel moc 74KM. Tyle że z tą turbiną coś musiało być gmerane bo jakoś jej nie było. Trzy tygodnie po zakupie auto, a w zasadzie jego szkielet było już na tym samym złomie. Elementy wyceniono na 60zł. Tak więc miał wszystkie części do Bluebirda za 90zł- chyba dobry biznes nie??. Jeśli ktoś potrzebowałby jakiejkolwiek części do takiego auta- służę pomocą i numerem telefonu do niego- na zapleczu ma cztery takie silniki, model ten zna na pamięć, więc bez obaw o pomyłkę. Działam tu nieco przeciwko sobie bo kto mnie poratuje jak będę czegoś potrzebował?? Chociaż o części jak na razie nie jest trudno- Aktyw, Japmoto - bezproblemowo oraz tanio. Stan auta oceńcie sami: Prezentowany wóz w chwili rozbiórki miał przejechane 370tys km. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.