chemmist Opublikowano 29 Września 2010 Udostępnij Opublikowano 29 Września 2010 Opiszę Wam sytuację z wczoraj/dzisiaj która mnie spotkała, napiszcie co o tym sądzicie bo ja mam mętlik w głowie. Umówiłem się w ASO Zaborowski w Warszawie na przegląd przedniego zawieszenia, pojawiły się stuki zwykle przy przejeżdżaniu przez spowalniacze itp, podczas jazdy brak stuków. Przyjechałem do serwisu, auto z mechanikiem pojechało na jazdę próbną i wjechało na halę na obadanie, po pewnym czasie podszedł do mnie pan który przyjmował auto do serwisu, stwierdził że po zbadaniu wg. nich jest wszystko w porządku, żadnych luzów w zawieszeniu nie ma i że auto za chwile będzie do odbioru. Za kolejne 10 min znowu podszedł do mnie że jest problem i zaprosił mnie na halę, pod autem zobaczyłem wielką plamę płynu od wspomagania, mechanik pokazał mi napęczniałe jak bomby manszety (harmonijki) przekładni kierowniczej, stwierdzili że doszło do awarii, mechanikowi jak chciał wyjechać kierownica stanęła dęba, stwierdzili że nie było płynu w zbiorniczku, po dolaniu płyn gdzieś się wylewał (pompą lub zbiorniczkiem). Auto było niezdatne do jazdy i zostało na noc w serwisie, poznałem orientacyjne koszty naprawy w ASO i miałem przespać się z tematem, dziś (może to mój błąd) auto zabrałem na lawecie do mojego mechanika który auto naprawi gdyż koszty w ASO są dla mnie za wysokie. I teraz: jestem pewien że auto wstawiłem sprawne do serwisu, nie było żadnych objawów mogących świadczyć że nastąpi taka awaria, płyn w zbiorniczku zawsze trzymał stan, nie musiałem dolewać. Ostatnio stan płynów w aucie sprawdzałem w zeszłym tygodniu w poniedziałek, miałem wolniejszy dzień i poświęciłem go mojej primuli. Maglownicę regenerowałem rok temu w lipcu bo pojawiły się niewielkie wycieki, kosztowało to ponad 800zł i miałem rok gwarancji, przez ten okres nie było problemów z układem wspomagania. Jak myślicie, czy to rzeczywiście mógł być zbieg okoliczności że auto rozkraczyło się akurat w serwisie, a może mechanik z ASO mógł uszkodzić podczas testów zawieszenia układ wspomagania? Może moim błędem jest ze auto już zabrałem od nich, ale niestety dojeżdżam nim z pod warszawy do pracy i jest mi bardzo potrzebne i chcę żeby jak najszybciej było sprawne. Dziś jak go zabierałem, zajrzałem do zbiorniczka, był pełny stan płynu, postanowiłem odpalić auto, przy kręceniu kierownicą słychać przeraźliwe jęczenie pompy i kierownica obraca się skokami/szarpie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość kroliqster Opublikowano 29 Września 2010 Udostępnij Opublikowano 29 Września 2010 Opiszę Wam sytuację z wczoraj/dzisiaj która mnie spotkała, napiszcie co o tym sądzicie bo ja mam mętlik w głowie. Umówiłem się w ASO Zaborowski w Warszawie na przegląd przedniego zawieszenia, pojawiły się stuki zwykle przy przejeżdżaniu przez spowalniacze itp, podczas jazdy brak stuków. Przyjechałem do serwisu, auto z mechanikiem pojechało na jazdę próbną i wjechało na halę na obadanie, po pewnym czasie podszedł do mnie pan który przyjmował auto do serwisu, stwierdził że po zbadaniu wg. nich jest wszystko w porządku, żadnych luzów w zawieszeniu nie ma i że auto za chwile będzie do odbioru. Za kolejne 10 min znowu podszedł do mnie że jest problem i zaprosił mnie na halę, pod autem zobaczyłem wielką plamę płynu od wspomagania, mechanik pokazał mi napęczniałe jak bomby manszety (harmonijki) przekładni kierowniczej, stwierdzili że doszło do awarii, mechanikowi jak chciał wyjechać kierownica stanęła dęba, stwierdzili że nie było płynu w zbiorniczku, po dolaniu płyn gdzieś się wylewał (pompą lub zbiorniczkiem). Auto było niezdatne do jazdy i zostało na noc w serwisie, poznałem orientacyjne koszty naprawy w ASO i miałem przespać się z tematem, dziś (może to mój błąd) auto zabrałem na lawecie do mojego mechanika który auto naprawi gdyż koszty w ASO są dla mnie za wysokie. I teraz: jestem pewien że auto wstawiłem sprawne do serwisu, nie było żadnych objawów mogących świadczyć że nastąpi taka awaria, płyn w zbiorniczku zawsze trzymał stan, nie musiałem dolewać. Ostatnio stan płynów w aucie sprawdzałem w zeszłym tygodniu w poniedziałek, miałem wolniejszy dzień i poświęciłem go mojej primuli. Maglownicę regenerowałem rok temu w lipcu bo pojawiły się niewielkie wycieki, kosztowało to ponad 800zł i miałem rok gwarancji, przez ten okres nie było problemów z układem wspomagania. Jak myślicie, czy to rzeczywiście mógł być zbieg okoliczności że auto rozkraczyło się akurat w serwisie, a może mechanik z ASO mógł uszkodzić podczas testów zawieszenia układ wspomagania? Może moim błędem jest ze auto już zabrałem od nich, ale niestety dojeżdżam nim z pod warszawy do pracy i jest mi bardzo potrzebne i chcę żeby jak najszybciej było sprawne. Dziś jak go zabierałem, zajrzałem do zbiorniczka, był pełny stan płynu, postanowiłem odpalić auto, przy kręceniu kierownicą słychać przeraźliwe jęczenie pompy i kierownica obraca się skokami/szarpie. ja to jestem nawet pewien ze uszkodzili go mechanicy... swoja droga to ladnie musial ten test wygladac. Proste pojechal na jakies dziury testowac zawiesznie moze zaczepil o cos i zalatwione i myslisz ze sie przyzna ? i tak im tego nie udowodnisz teraz i gra nie warta swieczki. Ale takie ku*wy to bym recznie powybijal Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
filtron1 Opublikowano 29 Września 2010 Udostępnij Opublikowano 29 Września 2010 Siemanko prawdopodobienstwo ze rozwali wspomaganie mechanior z aso a tak na marginesie czemu nie zabrali ci na jazde zawsze mech zabiera zeby poinstruowac co gdzie puka ty jezdzisz i slyszysz a taki mech co moze uslyszedz po 5-10 min jazdy musisz podpowiadac a co do ustalenia ze to oni rozwalili to marne szanse zeby udowodnic Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chemmist Opublikowano 29 Września 2010 Autor Udostępnij Opublikowano 29 Września 2010 Siemanko prawdopodobienstwo ze rozwali wspomaganie mechanior z aso a tak na marginesie czemu nie zabrali ci na jazde zawsze mech zabiera zeby poinstruowac co gdzie puka ty jezdzisz i slyszysz a taki mech co moze uslyszedz po 5-10 min jazdy musisz podpowiadac a co do ustalenia ze to oni rozwalili to marne szanse zeby udowodnic wiem ze marne szanse na udowodnienie wiec nawet nie robiłem dymu, nie byłem pierwszy raz u nich i wcześniej do obsługi nie miałem zastrzeżeń. Po prostu wczoraj stanąłem jak wryty jak to zobaczyłem, przyjechałem sprawnym autem do serwisu z jedną rzeczą a nie wyjechałem już bo coś innego sie rozsypało, dziś rano auto zabrałem, ale potem pojawiły się wątpliwości co, jak i dlaczego. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.