Skocz do zawartości
Części Nissana - iParts.pl

[P11] Naprawa alternatora Primera P11 SR20DE


Gość tokarz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

postanowiłem napisać krótki post dotyczący naprawy alternatora. Miałem problem z ustaleniem potrzebnych do naprawy podzespołów, więc może komuś się to przyda. Mam Primerę P11 z silnikiem SR20DE, rok 1999 przed FL. W modelach tych występowały podobno trzy rodzaje. Okazało się, że ja mam Magneti Marelli.

 

Objawy: przygasające światła na wolnych obrotach, gwizdanie w radio.

 

Diagnostyka: sprawdziłem napięcie ładowania, etc. Wszystko było niby w normie, jedynie na multimetrze było widać wahania napięcia ładowania. Poprawiłem połączenia przy alternatorze, co rozwiązało problem przygasających świateł na jeden dzień, po czym objaw powrócił. Doszedłem do wniosku, że jest jakiś brak styku w samym alternatorze i nie pomyliłem się.

 

Naprawa: zacząłem od wyjęcia alternatora. Niestety, wbrew temu, co niektórzy ludzie piszą na forach, nie dało się wyjąc alternatora bez wyjęcia górnego węża chłodnicy i wiatraka.

Zatem po koleii:

1. odkręcamy klemę alumulatora i wszystkie przewody z alternatora (w tej kolejności)

2. odkręcamy śruby naciągające pasek osprzętu i śrubę mocującą alternator do bloku silnika i zsuwamy pasek z koła pasowego

3. wykręcamy śrubę przy bloku (rozmiar 17 - warto mieć klucz oczkowy z grzechotką - ale nie nasadkowy, tylko taki płaski)

4. wykręcamy dwie śruby "gwiazdkowe" mocujące wentylator do chłodnicy (na górze, na dole jest na "wsówki")

5. wyjmujemy wąż górny i wentylator (najpierw jeszcze wypinamy kostkę wentylatora) - warto coś podłożyć, żeby złapać uciekający płyn i nie ochlapać innych podzespołów

6. przez tak powstałą lukę, wyjmujemy z auta alternator

 

Po rozebraniu alternatora (prosta sprawa), okazało się, że ktoś, kto go naprawiał, najprawdopodobniej przecinał nakrętkę na "wyjściu" alternatora, przez co uszkodził kształtownik. Jego powierzchnia styku z nakrętką była o połowę mniejsza niż powinna. Poza tym wszystko było pordzewiałe, zaśniedziałe i brudne. Wszystko poczyściłem szlifierką modelarską (pilnik i papier ścierny też dadzą radę ;)). Przy okazji doszedłem do wnioku, że łożyska mają delikatny luz i troszeczkę szumią (200 000 km robi swoje ;)) i również je wymienię. Tak samo szczotki, poniżej dolnej granicy zużycia. No i rotor, który był już niebezpiecznie wytarty. Koszt niewielki, a mam nadzieję, że już nie będę musiał nigdy wyjmować alternatora z tego auta (ma mi służyć jeszcze z rok ;)).

 

Wydaje mi się, że cały problem wziął się:

1. z nieumiejętnej historycznej naprawy, dokonanej przez pierwszego / na zlecenie pierwszego właściciela auta

2. z braku dwóch osłon silnika (dolnej i bocznej) właśnie po stronie alternatora, przez co woda i piach na niego leciały... Wcześniej z tego powodu wymieniłem paski i założyłem nowe osłony. Stare paski piszczały niemiłosiernie chwilę po uruchomieniu silnika i gdy dostały trochę wody. Ponadto, między rowkami były "miliony" zeszlifowanych kamyków. Nie miały prawa zachować przyczepności. Ok, bo się rozpisałem nie na temat...

 

Ja jeszcze wykręciłem wspornik do naciągania paska, ale nie wiem czy jest to konieczne.

 

Jeżeli ktoś ma dostęp do kanału, to wydaje mi się, że po wykręceniu dolnego mocowania silnika powinno dać się go wyjąć dołem. Nie wiem, bo nie sprawdzałem. Naprawę robiłem "pod blokiem" ;)

 

Dane podzespołów:

1. duże łożysko - przy kole pasowym 6303 (z zakrytymi bokami oczywiście - w zależności od producenta, obok wspomnianego numeru będzie również dodatkowy opis typu LU, LLU, etc.) - koszt 15 zł

2. małe łożysko - przy rotorze 6003 (j.w.). - koszt 6,50 zł

3. szczotki - 10 zł

4. rotor (zewnętrzny ślizgacz był zdarty do minimalnej grubości podanej przez manuala - 25,4 mm, czyli 1", jak kto woli) - 20 zł - rotor po założeniu należy przetoczyć, żeby szczotki nie miały bicia, bo wtedy będą iskrzyły i szybko się zuzyją, podobnie, jak same pierścienie ślizgowe)

5. kondensator - włożylem 1,5uF / 250V, a oryginalnie siedział 2,2uF / 80VDC. Owinąłem jego nóżki o oryginalne oczka i zalutowałem, dzięki czemu zachowałem oryginalne punkty montażowe. Gabaryt obydwu dobrałem identyczny, więc wszystko ładnie się złożyło później do kupy. Kondensator oprócz filtrowania, ma przede wszystkim za zadanie gasić ług elektryczny na szczotkach...

6. litr płynu chłodniczego

 

Nie wiem czy nie będzie to reklama (jeżeli jest to niedozwolone, to proszę moderatora o usunięcie tego wpisu), ale części elektryczne kupiłem w firmie Elex w Warszawie przy Jana Pawała (świetnie zaopatrzony sklep, w którym miła Pani zna się na rzeczy i nie zadaje pytań o numery, sygnatury, tylko podaje co trzeba ;) - drugi dobry jest w Pruszkowie, nazywa się chyba ANBA II), a łożyska w JBM Łożyska przy Terespolskiej (w Elex'ie chcieli 60 zł za łożyska :whistle: ).

 

Potrzebne narzędzia:

1. klucz oczkowy 24 łamany i torx (chyba 30) lub pomoc warsztatu z kluczem pneumatycznym (rewelacja)

2. klucze oczkowe lub płaskie lub nasadowe: 6,7,8,12, 13, 17

3. młotek (niezbyt duży)

4. kawałek drewna do wybijania / wbijania łożysk (ważne jest, żeby wybijając wirnik zrobić to z nakręconą nakrętką oraz przez drewno, a nabijając, używać wewnętrznej części łożyska, a nie zewnętrznej)

5. pilnik, papier ścierny

6. śrubokręt gwiazdkowy

7. lutownica (mostek prostowniczy jest zagnieciony i przylutowany do przewodów)

8. imadło ślusarskie

 

W moim przypadku urwały się dwie śruby (jednaz czterech mocująca osłonę dużego łożyska i jedna z czterech skręcająca alternator w jeden kawałek). W tym momencie niezbędne było wiercenie, gwintowanie i dorobienie jednej szpilki 5 z redukcją na 4...

 

Koło pasowe skręciłem używając dodatkowo kleju do połączeń gwintowanych. Na koniec alternator włożyłem w imadło, podłączyłem pod akumulator (do pinu wzbudzenia podaje się +12V przez żarówkę 12V/kilka W (od 2 - 5). Następnie koło napędza się wiertarką i żarówka musi zgasnąć. Jeżeli tak nie jest, to coś jest nie tak. A jeżeli zgaśnie, to już prawie mamy pewność, że wszystko dobrze złożyliśmy.

 

Nieoceniona okazała się pomoc i zaplecze narzędzione dwóch kolegów (thx Kamyk i Paweł).

 

Wynik naprawy: przestało gwizdać w radio, światła nie przygasają, napięcie ładowania nie pulsuje praktycznie wcale, nie ma żadnego bicia na wale.

 

Komentarz do zdjęć: niestety ze względu na brak części "od ręki", naprawę rozwlekłem trochę w czasie, dlatego załączam małą ilość zdjęć (pośpiech i wynikający z niego brak czasu i zastanowienia nad robieniem zdjęć). Generalnie naprawa nie byłaby skomplikowana, gdyby nie walka z urwanymi śrubami.

Kolorem czerwonym zaznaczyłem kształtownik, który był uszkodzony. Dorobiłem nowy. Kolorem zielonym zaznaczyłem uciętą śrubę. Również ją wymieniłem. Oryginalna jest wciskana na wieloklinie w aluminiowy korpus mostka prostowniczego.

 

W przypadku dodatkowych pytań służę pomocą. Zamieszczone zdjęcia mam w nieco lepszej jakości (rozdzielczości), dlatego mogę wysłać na maila, gdyby ktoś był zainteresowany.

 

Powodzenia,

 

tokarz

 

-- jeszcze ważne (chyba) informacje:

1. nie smarujemy zewnętrznej części obudowy łożysk przed ich "wbiciem", powinno i tak pójść w miarę gładko

2. gniazdo dużego łożyska dokładnie czyścimy, gniazdo małego łożyska jest plastikowe i podobno nie powinno się używać drugi raz tego samego łożyska

3. oczywiście wiele rzeczy wymaga pewnej wiedzy i doświadczenia, więc mogłem użyć jakichś "skrótów myślowych". Jeżeli coś dla kogoś nie jest jasne, lub nie ma doświadczenia, to postaram się wyjaśnić bardziej przejrzyście.

 

09.10.2012

Na życzenie jednego z forumowiczów, załączam informację na temat sposobu podłączenia alternatora "na stole". Ja zrobiłem to wg schematu, który zamieszczam w jpg.

 

Sprawa wygląda tak: wkręcamy alternator w imadło (najlepiej, bo jest pewne mocowanie), podłączamy okablowanie (minus akumulatora na korpus alternatora). Żarówka powinna mieć parametry 12V, kilka W (2 - 5). Uciąłem kawałek klucza imbusowego, wkręciłem go do wiertarki i napędzałem nim koło pasowe (wał ma w środku możliwość włożenia takiego klucza). Na amperomierzu, początkowo będzie wskazywany prąd o dodatniej wartości (alternator gdy stoi, to pobiera prąd), a żarówka będzie świeciła. Gdy napędzimy go wiertarką (warto mieć z regulowanymi obrotami, żeby zobaczyć jak zmienia się prąd ładowania w zależności od obrotów, no i ze względów bezpieczeństwa ;)), to amperomierz zacznie wskazywać wartości ujemne (prąd będzie płynął od alternatora do akumulatora), a żarówka zgaśnie. Dodam tylko, że obroty muszą być dość wysokie, żeby żarówka zgasła. Ale najlepiej jest je zwiększać stopniowo i patrzeć na wskazanie amperomierza. Napięcie powinno zawierać się w granicy <13,6 - 14,4> V. Mi się nie udało do takiego dojść na wiertarce ;) Po złożeniu w aucie wszystko było ok. Napięcie ładowania 13,8 - 14,2V w zależności od załączonych odbiorników energii elektrycznej.

 

Mam nadzieję, że nic nie pomieszałem. Każdy oczywiście grzebie na własną odpowiedzialność ;) Gdybym coś jeszcze mógł pomóc, to śmiało pytajcie.

post-18573-0-60349500-1344004147_thumb.jpg

post-18573-0-88578900-1344004160_thumb.jpg

post-18573-0-32172500-1344004170_thumb.jpg

post-18573-0-23096300-1344004177_thumb.jpg

post-18573-0-67134600-1349778494_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
  • 4 tygodnie później...

witam

 

mam Nissana P11 GT moim problemem jest spadek obrotów silnika nawet do 200 podczas załączania się wentylatorów od chłodzenia silnika, czy ktoś może orientuje się co może być przyczyną tych objawów. Moim podejrzeniem są słabe szczotki na alternatorze.

 

PS.

gdzie można kupić pompę wody do tego modelu.

 

Dziękuję i czekam na odpowiedż

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ggg wyczyść silnik krokowy to raz. Pompa wody taka sama jak i do każdego SR20.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
  • 1 rok później...

Witam,

 

postanowiłem napisać krótki post dotyczący naprawy alternatora. Miałem problem z ustaleniem potrzebnych do naprawy podzespołów, więc może komuś się to przyda. Mam Primerę P11 z silnikiem SR20DE, rok 1999 przed FL. W modelach tych występowały podobno trzy rodzaje. Okazało się, że ja mam Magneti Marelli.

 

Objawy: przygasające światła na wolnych obrotach, gwizdanie w radio.

 

Diagnostyka: sprawdziłem napięcie ładowania, etc. Wszystko było niby w normie, jedynie na multimetrze było widać wahania napięcia ładowania. Poprawiłem połączenia przy alternatorze, co rozwiązało problem przygasających świateł na jeden dzień, po czym objaw powrócił. Doszedłem do wniosku, że jest jakiś brak styku w samym alternatorze i nie pomyliłem się.

 

Naprawa: zacząłem od wyjęcia alternatora. Niestety, wbrew temu, co niektórzy ludzie piszą na forach, nie dało się wyjąc alternatora bez wyjęcia górnego węża chłodnicy i wiatraka.

Zatem po koleii:

1. odkręcamy klemę alumulatora i wszystkie przewody z alternatora (w tej kolejności)

2. odkręcamy śruby naciągające pasek osprzętu i śrubę mocującą alternator do bloku silnika i zsuwamy pasek z koła pasowego

3. wykręcamy śrubę przy bloku (rozmiar 17 - warto mieć klucz oczkowy z grzechotką - ale nie nasadkowy, tylko taki płaski)

4. wykręcamy dwie śruby "gwiazdkowe" mocujące wentylator do chłodnicy (na górze, na dole jest na "wsówki")

5. wyjmujemy wąż górny i wentylator (najpierw jeszcze wypinamy kostkę wentylatora) - warto coś podłożyć, żeby złapać uciekający płyn i nie ochlapać innych podzespołów

6. przez tak powstałą lukę, wyjmujemy z auta alternator

 

Po rozebraniu alternatora (prosta sprawa), okazało się, że ktoś, kto go naprawiał, najprawdopodobniej przecinał nakrętkę na "wyjściu" alternatora, przez co uszkodził kształtownik. Jego powierzchnia styku z nakrętką była o połowę mniejsza niż powinna. Poza tym wszystko było pordzewiałe, zaśniedziałe i brudne. Wszystko poczyściłem szlifierką modelarską (pilnik i papier ścierny też dadzą radę ;)). Przy okazji doszedłem do wnioku, że łożyska mają delikatny luz i troszeczkę szumią (200 000 km robi swoje ;)) i również je wymienię. Tak samo szczotki, poniżej dolnej granicy zużycia. No i rotor, który był już niebezpiecznie wytarty. Koszt niewielki, a mam nadzieję, że już nie będę musiał nigdy wyjmować alternatora z tego auta (ma mi służyć jeszcze z rok ;)).

 

Wydaje mi się, że cały problem wziął się:

1. z nieumiejętnej historycznej naprawy, dokonanej przez pierwszego / na zlecenie pierwszego właściciela auta

2. z braku dwóch osłon silnika (dolnej i bocznej) właśnie po stronie alternatora, przez co woda i piach na niego leciały... Wcześniej z tego powodu wymieniłem paski i założyłem nowe osłony. Stare paski piszczały niemiłosiernie chwilę po uruchomieniu silnika i gdy dostały trochę wody. Ponadto, między rowkami były "miliony" zeszlifowanych kamyków. Nie miały prawa zachować przyczepności. Ok, bo się rozpisałem nie na temat...

 

Ja jeszcze wykręciłem wspornik do naciągania paska, ale nie wiem czy jest to konieczne.

 

Jeżeli ktoś ma dostęp do kanału, to wydaje mi się, że po wykręceniu dolnego mocowania silnika powinno dać się go wyjąć dołem. Nie wiem, bo nie sprawdzałem. Naprawę robiłem "pod blokiem" ;)

 

Dane podzespołów:

1. duże łożysko - przy kole pasowym 6303 (z zakrytymi bokami oczywiście - w zależności od producenta, obok wspomnianego numeru będzie również dodatkowy opis typu LU, LLU, etc.) - koszt 15 zł

2. małe łożysko - przy rotorze 6003 (j.w.). - koszt 6,50 zł

3. szczotki - 10 zł

4. rotor (zewnętrzny ślizgacz był zdarty do minimalnej grubości podanej przez manuala - 25,4 mm, czyli 1", jak kto woli) - 20 zł - rotor po założeniu należy przetoczyć, żeby szczotki nie miały bicia, bo wtedy będą iskrzyły i szybko się zuzyją, podobnie, jak same pierścienie ślizgowe)

5. kondensator - włożylem 1,5uF / 250V, a oryginalnie siedział 2,2uF / 80VDC. Owinąłem jego nóżki o oryginalne oczka i zalutowałem, dzięki czemu zachowałem oryginalne punkty montażowe. Gabaryt obydwu dobrałem identyczny, więc wszystko ładnie się złożyło później do kupy. Kondensator oprócz filtrowania, ma przede wszystkim za zadanie gasić ług elektryczny na szczotkach...

6. litr płynu chłodniczego

 

Nie wiem czy nie będzie to reklama (jeżeli jest to niedozwolone, to proszę moderatora o usunięcie tego wpisu), ale części elektryczne kupiłem w firmie Elex w Warszawie przy Jana Pawała (świetnie zaopatrzony sklep, w którym miła Pani zna się na rzeczy i nie zadaje pytań o numery, sygnatury, tylko podaje co trzeba ;) - drugi dobry jest w Pruszkowie, nazywa się chyba ANBA II), a łożyska w JBM Łożyska przy Terespolskiej (w Elex'ie chcieli 60 zł za łożyska :whistle: ).

 

Potrzebne narzędzia:

1. klucz oczkowy 24 łamany i torx (chyba 30) lub pomoc warsztatu z kluczem pneumatycznym (rewelacja)

2. klucze oczkowe lub płaskie lub nasadowe: 6,7,8,12, 13, 17

3. młotek (niezbyt duży)

4. kawałek drewna do wybijania / wbijania łożysk (ważne jest, żeby wybijając wirnik zrobić to z nakręconą nakrętką oraz przez drewno, a nabijając, używać wewnętrznej części łożyska, a nie zewnętrznej)

5. pilnik, papier ścierny

6. śrubokręt gwiazdkowy

7. lutownica (mostek prostowniczy jest zagnieciony i przylutowany do przewodów)

8. imadło ślusarskie

 

W moim przypadku urwały się dwie śruby (jednaz czterech mocująca osłonę dużego łożyska i jedna z czterech skręcająca alternator w jeden kawałek). W tym momencie niezbędne było wiercenie, gwintowanie i dorobienie jednej szpilki 5 z redukcją na 4...

 

Koło pasowe skręciłem używając dodatkowo kleju do połączeń gwintowanych. Na koniec alternator włożyłem w imadło, podłączyłem pod akumulator (do pinu wzbudzenia podaje się +12V przez żarówkę 12V/kilka W (od 2 - 5). Następnie koło napędza się wiertarką i żarówka musi zgasnąć. Jeżeli tak nie jest, to coś jest nie tak. A jeżeli zgaśnie, to już prawie mamy pewność, że wszystko dobrze złożyliśmy.

 

Nieoceniona okazała się pomoc i zaplecze narzędzione dwóch kolegów (thx Kamyk i Paweł).

 

Wynik naprawy: przestało gwizdać w radio, światła nie przygasają, napięcie ładowania nie pulsuje praktycznie wcale, nie ma żadnego bicia na wale.

 

Komentarz do zdjęć: niestety ze względu na brak części "od ręki", naprawę rozwlekłem trochę w czasie, dlatego załączam małą ilość zdjęć (pośpiech i wynikający z niego brak czasu i zastanowienia nad robieniem zdjęć). Generalnie naprawa nie byłaby skomplikowana, gdyby nie walka z urwanymi śrubami.

Kolorem czerwonym zaznaczyłem kształtownik, który był uszkodzony. Dorobiłem nowy. Kolorem zielonym zaznaczyłem uciętą śrubę. Również ją wymieniłem. Oryginalna jest wciskana na wieloklinie w aluminiowy korpus mostka prostowniczego.

 

W przypadku dodatkowych pytań służę pomocą. Zamieszczone zdjęcia mam w nieco lepszej jakości (rozdzielczości), dlatego mogę wysłać na maila, gdyby ktoś był zainteresowany.

 

Powodzenia,

 

tokarz

 

-- jeszcze ważne (chyba) informacje:

1. nie smarujemy zewnętrznej części obudowy łożysk przed ich "wbiciem", powinno i tak pójść w miarę gładko

2. gniazdo dużego łożyska dokładnie czyścimy, gniazdo małego łożyska jest plastikowe i podobno nie powinno się używać drugi raz tego samego łożyska

3. oczywiście wiele rzeczy wymaga pewnej wiedzy i doświadczenia, więc mogłem użyć jakichś "skrótów myślowych". Jeżeli coś dla kogoś nie jest jasne, lub nie ma doświadczenia, to postaram się wyjaśnić bardziej przejrzyście.

 

09.10.2012

Na życzenie jednego z forumowiczów, załączam informację na temat sposobu podłączenia alternatora "na stole". Ja zrobiłem to wg schematu, który zamieszczam w jpg.

 

Sprawa wygląda tak: wkręcamy alternator w imadło (najlepiej, bo jest pewne mocowanie), podłączamy okablowanie (minus akumulatora na korpus alternatora). Żarówka powinna mieć parametry 12V, kilka W (2 - 5). Uciąłem kawałek klucza imbusowego, wkręciłem go do wiertarki i napędzałem nim koło pasowe (wał ma w środku możliwość włożenia takiego klucza). Na amperomierzu, początkowo będzie wskazywany prąd o dodatniej wartości (alternator gdy stoi, to pobiera prąd), a żarówka będzie świeciła. Gdy napędzimy go wiertarką (warto mieć z regulowanymi obrotami, żeby zobaczyć jak zmienia się prąd ładowania w zależności od obrotów, no i ze względów bezpieczeństwa ;)), to amperomierz zacznie wskazywać wartości ujemne (prąd będzie płynął od alternatora do akumulatora), a żarówka zgaśnie. Dodam tylko, że obroty muszą być dość wysokie, żeby żarówka zgasła. Ale najlepiej jest je zwiększać stopniowo i patrzeć na wskazanie amperomierza. Napięcie powinno zawierać się w granicy <13,6 - 14,4> V. Mi się nie udało do takiego dojść na wiertarce ;) Po złożeniu w aucie wszystko było ok. Napięcie ładowania 13,8 - 14,2V w zależności od załączonych odbiorników energii elektrycznej.

 

Mam nadzieję, że nic nie pomieszałem. Każdy oczywiście grzebie na własną odpowiedzialność ;) Gdybym coś jeszcze mógł pomóc, to śmiało pytajcie.

Wszystko super opisane, jednak chciałbym dodać parę szczegółów:

-mniejsze łożysko nie jest umieszczone bezpośrednio w korpusie alternatora ale najpierw w czymś w rodzaju tulei z tworzywa, którą bardzo łatwo zniszczyć, trzeba uważać i wybijać bardzo delikatnie

-większe (tylne) łożysko przeważnie w ogóle nie jest zużyte ale jeśli już decydujemy się na wymianę warto najpierw podgrzać opalarką gniazdo łożyska (niezbyt intensywnie)

-wyprowadzenia uzwojenia rzeczywiście są owinięte blaszką, która jest jednocześnie końcówką wyprowadzenia diody i owa blaszka lubi pękać. W związku z tym przy montażu warto owinąć dwa druty uzwojenia oraz wyprowadzenie diody niezbyt grubym miedzianym drutem (np fi 0,4 lub 0,5 mm) i dopiero wtedy porządnie zalać cyną

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
Gość snoopy0107

Witajcie. Prośba o pomoc może ktoś z Was miał identyczny problem w alternatorem. Mianowicie oddałem alternator do naprawy bo słabo ładował. Fachowiec wymienił co trzeba i przy odbiorze alternatora podłączył go i pokazał, że ma ładowanie 14,6 V. Ucieszony wróciłem do domu i zamontowałem alternator. Po zamontowaniu uruchomieniu silnika i sprawdzeniu ładowania ku mojemu zdziwieniu ładowanie pokazywało 12,8 V. Co może być tego przyczyną?   


Już nieaktualne moje powyższe pytanie. Sam już naprawiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...