Skocz do zawartości
Części Nissana - iParts.pl

SAM NIE WIEM CO SIE DZIEJE Z MOIM R50.


Gość Makarek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Mój problem dotyczy Nissana Pathfindera R50 z 2002r, Silnik V6 3,5L w automacie, wersja USA.

Kłopoty z autem zaczęły się w grudniu 2010r. Wracając z gór w pewnym momencie auto zgasło i nie chciało odpalić. Rozrusznik kręcił, ale silnik nie chciał załapać. Jak się okazało kilka dni później, padł "jakiś" bezpiecznik. Jaki nie wiem, bo mechanik wymieniający nie umiał powiedzieć co to za bezpiecznik. Grunt, że auto odpalało i chodziło. Po kilku dniach jednak, auto zaczynało tracić obroty. Mianowicie. Odpalam, wszystko ok. Jadę, wszystko ok. po kilkunastu minutach jazdy, puszczam gaz obrotomierz pokazuje wskazówke na zero, silnik gaśnie. Odpalam ponownie, wszystko ok. I tak do nastepnego zgaśnięcia. Luty 2011. Odwiedzam serwis Nissana w Wawie. Tam stwierdzają winę Czujnika Położenia Wału. O dziwno maja go na półce (kompatybilny z Nissanem Maxima z tym samym silnikiem). Wymieniają. Teoretycznie wszystko ok. Ale... No właśnie. Małe ale. Podczas ruszania na wolnych obrotach (np podjeżdżanie w korku czy na światłach przy małej prędkości), auto ma problem z przerzuceniem biegu z 1 na 2. Obrazowo wygląda to na lekkie szarpania, wskazówka obrotomierza podskakuje z 1500 na 2000 kilkukrotnie, poczym bieg "wskakuje" i dalej jedzie już normalnie. Przy ruszaniu z gazem w podłodze (czytaj dynamicznie), tego efektu nie ma. Wracam do serwisu. Po 3 dniach dochodzą do wniosku, że po odpięciu górnej kostki z czujnika położenia wału, samochód nie gaśnie, biegi przerzuca normalnie, ale na "luzie" obroty są na poziomie 2000 zamiast 800-900. Na biegu również nie spadaja poniżej 2000. Po podpieciu górnej kostki a odbięciu dolnej, wszystko "działa prawidłowo", obroty na standardowym poziomie, biegi nie szarpią, ale świeci sie ciągle wkurzający żółty napis "SERVICE ENGINE SOON". Panowie z serwisu twierdzą, że nie wiedzą już co moga więcej zrobić, ale że poza świecącym się napisem nic złego się nie będzie działo z autem. Jak się okazało kilka tygodni później - mylili się. Rozwaliło mi skrzynię biegów. O dziwo z 1 na 2 przechodziło płynnie. z 2 na 3 szarpało po przeciągnięciu na obrotach a na 4 wogóle nie chciał przerzucić. Stawiam na warsztat (nie nissana a z polecenia). Panowie naprawiają skrzynię i po kilku miesiącach od wstawienia cieszę się na nowo moim autem. Niby wszystko wraca do normy tylko że nie trzyma obrotów. Im bardziej hamuje, tym obroty spadają niżej. średnio 5 hamowań z prędkości ponad 60km/h do prędkości poniżej 60km/h daje się zaobserwować "przeskok" wskazówki obrotomierza z zazwyczaj 1500-1800 obrotów najpierw na 900, potem ok. 600m 500, 300, 100 i zgaśnięcie silnika. Odpalam - wszystko ok do pierwszego hamowania - i sytuacja się powtarza. Wracam na warsztat. komputer pokazuje błąd sondy lambdy. Wymieniam na nową. Wszystko ok przed kilka dni. Najpierw zapala się wspaniały napis "ESS" potem po kilku dniach znowu zaczynają spadac obroty i auto gaśnie. Na domiar złego, po przejechaniu niecałego 1000km (ok. 2 tygodni od odebrania auta z warsztatu), skrzynia biegów znowu pada. Te same objawy co przed wstawieniem go do naprawy kilka miesięcy wcześniej. Facet umywa ręce, sprawa trafia do sądu po kilku miesiącach bezskutecznych prób odzyskania kasy za "naprawę" lub oddania auta na reklamację. W miedzy czasie nadchodzi rok 2013. Styczeń. Zdesperowany chcę oddać ponownie do naprawy skrzyni ale tym razem do Serwisu Nissana. O dziwo, panowie odsyłają mnie do innego mechanika niezależnego, z którego usług sami korzystają, argumentując, że będzie taniej. Ok. Jadę do niego. Facet konkretny, po 4 dniach mam już sprawne auto. Czy napewno? Ha! Nie. Obroty dalej same spadają. Ale jest postęp. NIE GAŚNIE. Nie ważne, że po którymś hamowaniu obroty są na poziomie ok. 100-200 na minutę. NIE GAŚNIE. A to oznacza, że nie muszę siłować się z kierownica na łuku drogi lub skrzyżowaniu kiedy wraz z silnikiem gasły mi wcześniej również wszystkie wspomagania :). No ale nie może tak być. Mechanik ambitny, podejmuje walkę. - W końcu wziąłem kase za naprawę a nie prowizorkę - mówi.

- No, no, myślę sobie... Już go lubię. Więcej takich uczciwych ludzi. Zostawiam mu więc auto a po dwóch dniach dzwoni i mówi, że przepustnicę szlag trafił i ją wymienił. Zapłacił za używkę, 500 zł, ale policzy tylko za wstawienie i adaptację 100zł. Odbieram auto i słyszę, że mam się zjawić na wymianę oleju w skrzyni po przejechaniu 2000km. Operacja ma kosztować 600zł ale on zrobi to za 400. Spoko. 200 w kieszeni ze sprawnym autkiem - będzie na paliwko chociaż. Jadę do domu. Do przejechania 50km. Piekny widok na mojej desce zegarów. Żadnego żółtego napisu "ESS". Żadnych kontrolek (poza czerwoną sygnalizującą "ZAPNIJ PASY" - ale to z wyboru). Szczęśliwy jak nic jadę dalej.

Nareszcie... Nareszcie mam sprawne auto. Po tylu miesiącach a nawet latach... Nabijam mu więc te kilometry dzień po dniu aby wymienić ten olej i zapomnieć o mechanikach... Gdy nagle. O NIE. znowu pojawia się napis "Engine Service Soon". Znowu spadają obroty!!! Nadal nie gaśnie. Ale spadają obroty!!! Wracam do niego z reklamacją. Sprawdzają. Może uszkodzona przepustnica. W końcu to używka. Sprawdzają dwa dni.

Diagnoza: "Nie mamy pojęcia. Ale jak się dowiesz, to przyjedź a my ci to wymienimy za darmo. W końcu też się czegoś nauczymy". Niby podejście fair. Ale jak mam się ku***dowiedzieć...

Wpadam na genialny pomysł. Przecież mam ojca w Stanach. Opisuję mu problem. Nagrywam filmik z zachowaniem się obrotomierza i mu go podsyłam. On jedzie do serwisów Nissana w USA i w dwóch z trzech (trzeci nie chciał wogólę gadać) słyszy: "Czujnik wału korbowego". Jeśli obroty sapadają nawet podczas jazdy na autostradzie... - TAK - odpowiada. Jeśli zwiększyło się spalanie ... - TAK - odpowiada z uśmiechem ciesząc się, że sami znają pozostałe objawy. Jeśli masz problem z opdaleniem na zimno... TAK, TAK, TAK.... (3 razy tak, to musi byc to :D). Kupuje. 50$ plus przesyłka. Po 10 dniach mam czujnik. Jadę do mechanika. Zgodnie z obietnią, wymienia za darmo. Przy okazji zmiana oleju bo już prawie 2000km nabiłem.

Na drugi dzień.

Znowu piękny widok. Na desce zero wkurzających światełek i napisów. Poezja. Dziękuję. Żegnam się. Wracam do domu. Znowu 50km. Całą droge pięknie mruczy moja V6. Przyspiesza. Zwalnia. Nic nie szarpie. No miód... 3km przed domem. Ognie piekielne w oczach bo znowu widzę ten pier****** "ESS". No ale to tylko kontrolka - myślę. Reszta ok. Na drugi dzień odpalam auto. Startuję... i znowu szarpanie przy przejściu z I biegu na II. Łzy w oczach z bezsilności. Ale jadę dalej. Po kilku hamowaniach znowu obroty spadają - ALE NIE GAŚNIE!!!!. Zatrzymuję się. Podnoszę maskę. Odpinam dolną kostkę z czujnika położenia wału. Ręcznie podnoszę mu trochę obroty przy pomocy magicznej śrubki. Obroty nie spadają poniżej 500. Jest w miarę ok. Biegi nie szarpią przy przechodzeniu z I na II. Tylko ten wkurzający "ESS" ciągle razi moje oczy. Ostatnia moja nadzieja. Elektryk. Kiedyś szybko pomógł mi z innym autem. Może i tu się uda. Zostawiam mu auto w środę 13 marca. Odbieram w piątek 15 marca. Nie znalazł żadego problemu. Przeprowadził ponowną adaptację przepustnicy. Skasował błędy. Podłączył prawidłowo Czujnik Położenia Wału. Oddał auto. Przejechałem 300m (słownie: trzysta metrów). Wolne obroty. Szarpanie z I na II. potem płynnie. Obroty na poziomie 600. Potem spadaja do 400. Utrzymują się tak cały dzień podczas jazdy po naszej 100licy. Wkurza mnie szarpanie z I na II. Znowu mogę skrzynię rozwalić. Zatrzymuję się na przystanku. Otwieram maskę. Odłaczam dolną kostkę z "CPW". Szarpanie ustało. "ESS" znowu razi w oczy. Obroty do końca dnia utrzymywały się na poziomie 800-900. Na jak długo? Nie wiem... Ale boję się że jutro wróci wszystko do "normy" z ostatnich miesięcy.

 

Przepraszam za taki opis. Ale to najbardziej obrazowo jak mogłem tylko napisać. Nie wiem co może być przyczyną. Nie wiem gdzie jeszcze sprawdzić. Nie wiem jak naprawić ta usterkę. Jeśli macie jakieś pomysły, będę naprawdę wdzięczny i kratę piwa stawiam dla osoby znającej rozwiązanie problemu.

Reasumując po tym wszystkim.

 

Nadal świeci się kontrolka "ENGINE SERVICE SOON" Błąd wyświetlany najczęściej to problem z podciśnieniem. Czasami pokazuje błąd klimatyzacji.Ale ona jest sprawna.

Spadające obroty silnika. Po uruchomieniu sa na poziomie ok 1000obr/min. przy zimnym silniku (muszę go tu po uruchomieniu podtrzymać przez parę sekund gazem na wyższych obrotach), Po rozgrzaniu silnika, gdy zgaszę go i zapalę ponownie nawet po kilku minutach, obroty pokazują ok. 800-900obr/min. I nie muszę trzymać gazu. W obu przypadkach jednak i na ciepło i na zimno. Po pierwszym dohamowaniu spadają na około 400-500. Auto nie gaśnie. Ale nie ma obrotów prawidłowych.

Po podpięciu czujnika położenia wału dwiema kostkami, szarpie z I biegu na II przy powolnym ruszaniu. Przy szybkim, czasami przeciągnie na obrotach wyżej (jakby ślizgało się sprzęgło) ale przerzuca bez szarpnięcia. Po odpięciu dolnej kostki biegi wrzuca normalnie i się nie ślizga. Obroty cały czas na tym samym poziomie bez zmian.

To są moje problemy, których nie wiem jak rozwiązać.

 

Auto jest w benzynie oczywiście. Nigdy nie miało instalacji gazowej. Wszystko pozostałe pracuje perfekcyjnie. Sprawdzane przewody. Wszystko szczelne. Silnik pracuje równo i cicho (chociaż po wymianie skrzyni wydaje mi się że pracuje ciszej niż wcześniej). Ale to może być tylko złudzenie.

Czekam na jakieś porady. I te mądre i te które mogą wydawać się głupie. Sprawdzę wszystkie, bo chce znowu cieszyć się moim R50.

Marek.

post-64821-0-31703700-1363394455_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam to auto z Allegro ;)  Miałem podobne cuda w Xedosie szóstym, nikt nie widzial co jest powodem podwyższonych obrotów i samoczynnego właczania sie klimatyzacji (nie dało się jej w ogóle wyłaczyć). Pomogła wymiana sterownika ECU, jak reką odjłął auto zaczeło być normalne, myślałeś na tym? Dodam tylko, że każdy magik, elektryk i elektronik pukał sie w czoło jak mówiłem czy to nie ECU. Znalazłem na alegro za 50 zł i sam sobie wymieniłem i problemy sie skończyły. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Mam ten sam model, rok 2003. Polecam ci opisać to na forum NPORA, tam jest masa użytkowników Pathfinderów.

Jestem z wawy, jak już się z tym uporasz to możemy gdzieś razem pojeździć w terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

A kiedy zaślepili w nim układ EGR i który czujnik położenia wału (rozrządu czy korbowego) bo łącznie ich jest pięć. Wymieniłeś sondę - ale ich jest cztery - reszta była sprawna?


Tak przy okazji, możesz podać namiary na mechanika od automatycznej skrzyni biegów - oczywiście tego dobrego, polecanego. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...